Polskie MSZ przekazało dzisiaj Siergiejowi Andriejewowi stanowczy protest w związku z jego wypowiedzią o rzekomej współodpowiedzialności Polaków za wybuch II wojny światowej. Minister Grzegorz Schetyna mówił dzisiaj w Nowym Jorku, że ambasador w czasie rozmowy w MSZ wyraził ubolewanie i na tym sprawa powinna zostać zakończona. "Nie powinniśmy być zakładnikiem jakiejś prowokacji, bo ta wypowiedź jest tak kuriozalna, że trudno ją ocenić w normalny sposób. Przypomnieliśmy mu parę oczywistych i ewidentnych faktów historycznych. Przyznał się, wyraził ubolewanie, że jego słowa zostały źle zinterpretowane. Na tym powinniśmy zakończyć, żeby nie doprowadzić do eskalacji tych kwestii, nie powinno nam zależeć na tym, żeby Polska była wskazana jako kraj, który ma osobny konflikt z Rosją" - dodał Schetyna. Sam ambasador po wyjściu z MSZ powiedział, że nie miał zamiaru obrażać narodu polskiego, a jego słowa zostały niesłusznie zinterpretowane. "Miałem na myśli, że polityka rządu polskiego w latach 30. doprowadziła do katastrofy Polski" - dodał.