Schetyna odniósł się w ten sposób do obecności w Warszawie, podczas konferencji Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, wicepremiera Krymu, Dymitrija Połonskiego. Według RMF FM polityk, który ze względu na swój udział w zajęciu ukraińskiego Krymu przez Rosję jest jedną z osób objętych zakazem wjazdu na teren UE, znalazł się w Polsce dzięki rosyjskiemu paszportowi dyplomatycznemu, w którym funkcjonuje pod częściowo zmienionym nazwiskiem. - To Straż Graniczna odpowiada, bo to ona realizuje zakazy, które obowiązują. Rzeczywiście doszło do nieszczęśliwego przypadku przez zmianę w nazwisku - powiedział Schetyna podczas briefingu prasowego w Kielcach. - My i Straż Graniczna bardzo restrykcyjnie realizujemy całą listę sankcyjną. Jesteśmy też krajem granicznym dla UE i strefy Schengen. Wiec mogę tylko wyrazić słowa ubolewania i powiedzieć, że na pewno to się nie powtórzy, nie powtórzy się taka sytuacja - zapewnił szef MSZ. Dodał też, że cała sprawa jest "wyjątkiem, który potwierdza regułę, że więcej nie dojdzie do powtórzenia się takiej sytuacji". Na pytanie, czy to była rosyjska prowokacja, odpowiedział: "Na pewno próba stworzenia, pokazania, bo cały anturaż, pokazywanie tego (...) taki spektakl, który wokół tego widzieliśmy, potwierdza to o czym pani mówi". - Trzeba być gotowym, bo prowokacji jest wiele, natomiast to jest sprawdzian dla państwa, dla naszych służb, dla ich skuteczności i profesjonalizmu - powiedział szef MSZ. Zdjęcia z wizyty Połonskiego w Warszawie zamieścił portal Krym Inform.