- Teraz czekamy, aż Donald Tusk przedstawi plan na 500 dni. Czas także na nowe zasady współpracy z PSL - powiedział. - Z Komorowskim rozstaliśmy się przed północą. Mam nadzieję, że przespał moment, kiedy wygrywał Kaczyński - powiedział Schetyna. Konrad Piasecki: Dzień dobry, panie marszałku? Grzegorz Schetyna: - Dzień dobry, panie redaktorze. Ale przełknął pan tego "marszałka". - Na razie czekam na komunikat PKW. Czyżby pan nie wierzył jeszcze w zwycięstwo Komorowskiego? - Już wierzę i cieszę się, i proszę dać nam dzisiaj ten czas, te godziny, żebyśmy mogli i pocieszyć się, i zacząć rozmawiać o następnych scenariuszach. Zostanie pan następcą Bronisława Komorowskiego w fotelu marszałka? - To decyzja Platformy i nas wszystkich... Marszałek Komorowski namaści następcę? - To decyzja Platformy, ona musi być wpisana w cały system następnych miesięcy, tego czasu do wyborów samorządowych i przede wszystkim do wyborów parlamentarnych. Bo to jest tylko półtora roku. Ale pan nie mówi: "nie". - Nie mówię: "nie", bo zawsze wolę mówić: "tak". Widział pan minę Komorowskiego, gdy o dwunastej PKW ogłosiła przewagę Kaczyńskiego? - Nie widziałem, mam nadzieję, że słodko wtedy spał. A rozstaliście się tak przed 12 już? - Rozstaliśmy się przed 12 i zmęczony poszedł spać. Jak się obudził, to pewnie zobaczył, że jest prezydentem. I tak zostanie. I pewnie w nocy nie oglądał telewizji, chociaż? - Nie, chyba nie oglądał. Mam nadzieję, że nie oglądał, bo to rzeczywiście tak było emocjonująco przez moment. Nerwowo? Szampan przestał smakować? - Nawet nie nerwowo. Wiadomo było, że logika schodzenia głosów z tych mniejszych obwodów zawsze jest taka, zawsze przeżywamy ten spadek koło dwunastej, pierwszej w nocy. Tak było i tym razem. On był dosyć znaczący, bo wyszedł na prowadzenie Jarosław Kaczyński na te 40 minut. Wasz premier, wasz prezydent. Przygniata pana ciężar władzy i odpowiedzialności? - Tak. 500 dni rządzenia Platformy. Zadeklaruje pan: to będzie 500 dni trudnych reform? - To będzie 500 dni, które będą sprawdzianem na całą przyszłość i ogromnym wyzwaniem dla Platformy, dla ludzi Platformy. Dawno już nie było takiej sytuacji, że demokratycznie wybrana partia ma tak dużo władzy i tak dużo zobowiązań. I pierwszy raz w historii Platformy macie i jedno, i drugie: i parlament, i prezydenturę. I teraz już nie ma żadnych "excusów". - I ogromny ciężar, bo mamy trudną sytuację gospodarczą, i decyzje, które będziemy musieli podejmować. To jest kwestia całego planu, który musimy przyjąć, przedstawić go publicznie, otrzymać akceptację i potem realizować. Ale umie pan dziś powiedzieć, jakie reformy przeprowadzicie, jakie ustawy przeprowadzicie przez parlament, co za tych 500 dni będziemy mieli już za sobą? - Nie mogę i nie chcę teraz mówić. To wymaga przedstawionego planu, na który będzie i przyzwolenie polityczne w parlamencie, i społeczne. To nie tylko kwestia Platformy, czy naszych zobowiązań, które zaciągaliśmy w kampanii wyborczej, to kwestia całego paktu społecznego, który musimy przyjąć. Ale ten plan ma stworzyć rząd? I to Donald Tusk odpowiada za stworzenie tego planu? - Tak, ale to nie jest jego personalna odpowiedzialność, to musi być plan rządowy. On jest premierem i szefem Platformy i on będzie to firmował, ale będziemy z nim i to będzie plan, który będzie firmowany przez nas wszystkich, przez całą Platformę. Myślę, że także przez koalicję. Plan na 500 dni? - Plan przynajmniej na 500 dni, ale taki, w którym pierwszy krok to jest ten krok na 500 dni, a później musza być następne. Ten plan musi mieć przynajmniej 2 fazy. Ta druga będzie po wyborach parlamentarnych. Wie pan, kiedy minie 500 dni od dziś? - To jest jesień przyszłego roku. Połowa listopada. - Czyli to są, to jest termin, ustawowy termin wyborów, następnych wyborów parlamentarnych. Ale mówiło się, że wybory będą na wiosnę, żeby nie zakłócić prezydencji w Unii Europejskiej. Rozstaliśmy się już z tym pomysłem? - Nie, nie. Rozmawiamy i to są równoległe scenariusze. To też będzie element tego planu i tej koncepcji, którą przedstawimy - kiedy wybory. A nie jest tak, że Platforma dzisiaj myśli jednak o tym, żeby wybory były w czasie najpóźniejszym z możliwych? - Jest taki wariant. Myśleliśmy o tym i cały czas bierzemy go pod uwagę. To wtedy jest początek czy jakaś połowa listopada 2011. Możliwe jest przyspieszenie wyborów. Różne scenariusze, ale tak jak powiedziałem - dzisiaj jeszcze trochę radości i przygotowanie tego pomysłu, który będzie kluczowy dla Polski na najbliższe miesiące. A do wyborów - czy tych przyspieszonych, czy w tym normalnym terminie - koalicja z PSL-em? - Tak. Niezagrożona? - Tak, zdecydowanie tak. Niezagrożona, trwała i bardzo dobrze funkcjonująca w parlamencie. Ja myślę, że daj Boże, żeby trwała jak najdłużej. Mimo że wieś poparła Kaczyńskiego, a PSL nie poparł Komorowskiego przed II turą? - Poczekajmy jeszcze na ostateczne wyniki. Z tego, co wiem, to na wsi poparcie blisko połowy, więc to nie jest dla nas źle. Natomiast koalicja z PSL-em - tak jak powiedziałem - nie ma dla niej żadnej alternatywy dzisiaj. A to jest tak , że dostaliście od Pawlaka twarde zapewnienie, że nikt tam nie myśli o wyjściu z koalicji, o tym żeby przed wyborami parlamentarnymi jednak odróżnić się od Platformy? - Myślę, że tak. Znaczy pracujemy i jesteśmy zadowoleni z tej koalicji i z wzajemnych relacji, ale ten czas, te półtora roku do następnych wyborów też będzie i prezydentura Komorowskiego, to też czas na nowe zasady tej współpracy. Musimy je przygotować, przyjąć i realizować je wspólnie z PSL. A czy nowe, to znaczy, że będziecie bardziej uwzględniać zdanie PSL-u i trochę wcześniej informować ich o tym, co się będzie działo? - To kwestia współpracy rządowej. Politycznie, w klubach parlamentarnych ta współpraca jest naprawdę bez zarzutu, jak najlepsza. A te 500 dni to jest 500 dni tej samej ekipy rządowej? Czy czekają nas jakieś zmiany? - To też musi być element planu i to jest pomysł, i to musi być. Tutaj piłka jest w ręku Donalda Tuska. On musi mieć koncepcję, wizję tego półtora roku i musi wiedzieć, co i czy chce zmienić. Panie przewodniczący, zaczynaliście tę kampanię z wiarą w zwycięstwo w pierwszej turze. Kończycie po nerwowej nocy, po niepewności do ostatniej chwili. Co zwiodło, kampania czy kandydat? - Wygraliśmy. Ale mało, mniej niż zapowiadaliście. - Chciałem podziękować wszystkim, którzy na nas głosowali, którzy byli w tych wyborach aktywni i w pierwszej i w drugiej turze, którzy brali kartki. To jest wielka rzecz. Proszę pozwolić nam się ucieszyć, uśmiechnąć. Podnieśliśmy ręce do góry i ucieszyliśmy się wczoraj, że wygraliśmy wybory. To jest wielka rzecz. Czy wygrywa się po dogrywce, czy w normalnym czasie 90 minut, czy to ma znaczenie? Uważam, że nie, bo najważniejsze jest zwycięstwo. Polska jest najważniejsza. - I zgoda buduje. I zgoda, która buduje. Grzegorz Schetyna, dziękuję bardzo. - Tak jest. Dziękuję.