Sasin: Związek Nauczycielstwa Polskiego jest ściśle związany z opozycją
Intencje prezesa Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomira Broniarza są "czysto polityczne"; ZNP jest ściśle związany z opozycją - ocenił w piątek szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin. Podkreślił, że "nie ma żadnego powodu" do dymisji szefowej MEN Anny Zalewskiej.
Sasin został spytany w Polsat News "jak ocenia" działania Broniarza w związku z zapowiadanym protestem nauczycieli, którzy domagają się podwyżek płac. W ocenie szefa KSRM, Broniarz nie ma "czystych intencji". "Przypomnijmy, że ZNP startował w wyborach parlamentarnych jako uczestnik Sojuszu Lewicy Demokratycznej, czyli tej partii, która dzisiaj jest w Koalicji Europejskiej. Trudno dzisiaj uciec od tych konotacji ściśle politycznych" - powiedział szef KSRM. Jak dodał, "ZNP jak i sam Broniarz jest ściśle zwiany z opozycją".
Sasin nawiązał też do wypowiedzi Broniarza, który przypomniał w sobotę w Radiu Zet, że w kompetencji nauczycieli i rad pedagogicznych, leży klasyfikowanie, ocenianie i promowanie uczniów. "I to też jest potężny oręż w ręku nauczycieli, chcielibyśmy, żeby rząd miał tego świadomość. Jeżeli skorzystam także z tego oręża, to będziemy mieli w edukacji totalny kataklizm związany z rekrutacją albo zakończeniem kolejnych cykli edukacyjnych przez dzieci, uczniów polskich szkół" - powiedział. W niedzielę Broniarz przeprosił za swoje słowa
Zdaniem Sasina, tą wypowiedzią Broniarz "pokazał jakie są jego prawdziwe intencje". "Chce używać polskich uczniów jako żywej tarczy dla swoich ambicji, również ambicji wyborczych, bo przecież ma teraz swoją kampanię na szefa Związku Nauczycielstwa Polskiego" - oświadczył.
Według Sasina, rząd PiS jako pierwszy zaproponował podwyżki dla nauczycieli po kilkuletnim okresie, w którym były one w budżecie zamrożone.
Pytany czy premier Mateusz Morawiecki zdymisjonuje szefową MEN Annę Zalewską w związku z sytuacją w oświacie, Sasin odparł, że "nie ma żadnego powodu", aby podejmować takie działania.
Od 5 marca trwa referendum strajkowe zorganizowane przez Związek Nauczycielstwa Polskiego w ramach prowadzonego sporu zbiorowego. Potrwa ono do 25 marca. Odbywa się we wszystkich szkołach i placówkach, z którymi w ramach sporu zbiorowego zakończono etap mediacji, nie osiągając porozumienia, co do żądania podwyższenia wynagrodzeń zasadniczych o 1 tys. zł. Jeśli taka będzie - wyrażona w referendum - wola większości, strajk ma się rozpocząć 8 kwietnia.
Oznacza to, że jego termin może się zbiec z zaplanowanymi na kwiecień egzaminami zewnętrznymi: 10, 11 i 12 kwietnia ma się odbyć egzamin gimnazjalny, a 15, 16 i 17 kwietnia - egzamin ósmoklasistów. Matury mają się rozpocząć 6 maja.
W piątek minister Anna Zalewska zaapelowała do nauczycieli o niezakłócanie przebiegu egzaminów. "Centralna Komisja Egzaminacyjna jest przygotowana do przeprowadzenia egzaminów, w szkołach powołano już zespoły nadzorujące. Zwracam się do wszystkich nauczycieli z prośbą o to, by byli przy swoich uczniach" - powiedziała.
Kilka godzin później szef ZNP Sławomir Broniarz podkreślił, że to, czy dojdzie do strajku, zależy wyłącznie od szefowej MEN. "Jeżeli pani minister mówi: +opamiętajcie się+, to ja ten apel traktuję jako apel do koleżanek i kolegów w rządzie: do ministra finansów, do pana premiera, do posłów PiS, aby opamiętali się i nie doprowadzali do sytuacji, w której rzesza kilkuset tysięcy nauczycieli, 8 kwietnia odmówi podjęcia pracy" - powiedział.