Sasin pytany w piątkowym wydaniu programu "RZECZoPOLITYCE", czy <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-11-listopada,gsbi,1464" title="11 listopada" target="_blank">11 listopada</a> odbędzie się referendum konstytucyjne, zwrócił uwagę, że "najpierw musi być wniosek do Senatu ze strony pana prezydenta". "O ile mi wiadomo, takiego wniosku jeszcze nie ma. Jest zapowiedź takiego wniosku i jak będzie wniosek, to Senat będzie o tym decydował, nie wiem jaka będzie decyzja" - powiedział minister. Jego zdaniem 11 listopada nie jest datą "najszczęśliwszą dla takiego wydarzenia". Pytany, czy premier Mateusz Morawiecki konsultował już z prezydentem Andrzejem Dudą zakres, treść i formę referendum konstytucyjnego, Sasin odparł: "Nie, dlaczego pan premier miałby to robić. "Nic mi na ten temat nie wiadomo, żeby takie spotkanie było, żeby takie uzgodnienia były" - dodał. "Rozumiem, że to jest inicjatywa pana prezydenta na etapie w tej chwili - można powiedzieć - wstępnym cały czas. Rozumiem, że te spotkania, które się odbywają w całej Polsce, służą określeniu pewnego zakresu pytań, które mają być w tym referendum postawione" - zaznaczył minister. Pytany, ile jego zdaniem powinno być pytań w referendum, przyznał, że "jest w trudnej sytuacji". Jak dodał, osobiście wybrałby "trochę inną drogę". "Zaproponowałbym Polakom jakieś rozwiązanie, które rzeczywiście mogłoby wynikać z tych konsultacji. Konsultacje są akurat rzeczą dobrą, one zawsze dają dobrą wiedzę ludziom, którzy przygotowują pewne, tak fundamentalne dokumenty. Na podstawie tych konsultacji stworzyłbym jednak pewną koncepcję, pewien dokument, który byłby zarysem przynajmmniej nowej konstytucji i oddałbym go pod osąd społeczeństwa" - mówił minister. Co na to premier? Pytany, czy premier również uważa, że 11 listopada jest niefortunną datą na przeprowadzenie referendum, Sasin zaznaczył, że nie rozmawiał na ten temat z premierem. "11 listopada, szczególnie w tym roku, gdy mamy 100-lecie odzyskania niepodległości, moim zdaniem, nie powinien być zakłócany żadnymi innymi wydarzeniami, które z natury rzeczy będą wydarzeniami politycznymi" - powiedział Sasin. "Referendum w sprawie konstytucji, szczególnie w sytuacji ostrego sporu politycznego, który w Polsce dzisiaj mamy, również rozbieżność różnych koncepcji, jak powinien wyglądać ustrój Polski, musi doprowadzić do kontrowersji politycznych, które wokół tego wydarzenia będą miały miejsce. 11 listopada nie jest dobrym momentem, żeby te kontrowersje się rozgrywały" - podkreślił. "W tej kadencji nie ma warunków" Dopytywany, czy niczego złego by nie było w tym, aby referendum takie odbyło się w przyszłym roku, Sasin powiedział: "Oczywiście, że nic złego". "W tej kadencji Sejmu na pewno nie ma warunków do tego, żeby mówić o nowej konstytucji" - ocenił minister. "Niestety - nie podoba mi się to, ale tak jest zapisane w obowiązującej konstytucji - że drogą referendum nie da się konstytucji zmienić. To musi być decyzja parlamentu, i to kwalifikowana decyzja, zdecydowaną większością (głosów). Nie ma warunków do tego w tym parlamencie, żeby taką nową konstytucję przyjąć - tak uważam" - podkreślił polityk. Dodał, że "nie ma więc takiego wielkiego pośpiechu". 3 maja ub.r. prezydent Andrzej Duda ogłosił swoją inicjatywę referendum w sprawie zmian w konstytucji. Mówił, że chce, by odbyło się ono w 100. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości - 11 listopada 2018 r., albo trwało dwa dni - 10 i 11 listopada. W maju ub. roku również prezes PiS <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-jaroslaw-kaczynski,gsbi,3" title="Jarosław Kaczyński" target="_blank">Jarosław Kaczyński</a> ocenił, że w konstytucji konieczne są zmiany. Prezes PiS wypowiadał się jednak krytycznie o pomyśle przeprowadzenia referendum konsultacyjnego w <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-swieto-niepodleglosci,gsbi,1465" title="Święto Niepodległości" target="_blank">Święto Niepodległości</a>. W poniedziałek PiS zaprezentował wyniki Ankiety Konstytucyjnej 2017. Prof. Anna Łabno, przedstawiając wnioski z ankiety, powiedziała, odnosząc się do systemu rządów, że większość ankietowanych konstytucjonalistów i prawników wskazała, "że podstawowym celem powinno być stworzenie jednego, silnego ośrodka władzy". "Mam tu przede wszystkim na myśli władzę wykonawczą - ośrodka, który nie byłby skonfrontowany z innym - prezydenckim" - wyjaśniła. Zgodnie z konstytucją referendum ogólnokrajowe ma prawo zarządzić Sejm lub prezydent za zgodą Senatu.