"Nie miałem cienia złudzeń, że są jakiekolwiek szanse na wygraną w wyborach na szefa RE" - powiedział w TVN24 Jacek Saryusz-Wolski. Na początku marca został on zgłoszony przez polski rząd jako kandydat na przewodniczącego Rady Europejskiej. Miał walczyć o to stanowisko z Donaldem Tuskiem, który starał się o reelekcję. Po ogłoszeniu decyzji o kandydowaniu na stanowisko szefa RE, zarząd PO usunął Saryusz-Wolskiego z partii. Polityk został następnie pozbawiony stanowiska wiceprzewodniczącego centroprawicowej Europejskiej Partii Ludowej (EPP), po czym opuścił szeregi tej partii. "Moja szarża była skuteczna" Saryusz-Wolski wyjaśnił w piątek, że zgodził się na wysunięcie swojej kandydatury przez rząd PiS, by "służyć interesowi Polski" oraz w proteście przeciwko próbie nałożenia na Polskę sankcji przez Komisję Europejską. "Moja 'szarża' była skuteczna. Odczytanie tego szczególnego protestu było poprawne w tym sensie, że zatrzymało procedurę sankcyjną wobec Polski" - podkreślił Saryusz-Wolski w "Piaskiem po oczach". "Miałem absolutną świadomość tego, że byłem skazany na niepowodzenie mojej misji" - dodał. "Rozgrywka Tuska była szczytem niesportowego zachowania" Eurodeputowany oświadczył też, że "nie dostał żadnych głosów, bo go nie dopuszczono". "Donald Tusk wymógł na prezydencji maltańskiej, żebym w ogóle nie został dopuszczony jako kandydat do głosowania" - powiedział. "Znam sportowe zamiłowania Donalda Tuska i muszę powiedzieć, że ta rozgrywka była szczytem niesportowego zachowania" - podkreślił Saryusz-Wolski.