- Nastąpiło dość charakterystyczne dla temperamentu prezydenta Francji, w jakimś sensie, sprostowanie. Dzisiaj słyszymy słowa, które zacierają to wrażenie sprzed kilkudziesięciu godzin - powiedział szef rządu podczas niedzielnego wywiadu w TVN. Naciskany przez dziennikarza o odpowiedź, czy był telefon z polskiej strony w tej sprawie, premier odparł: "na pewno pan prezydent Sarkozy miał świadomość, że dla Polski ważne byłoby, aby inaczej wypowiadał się na temat tarczy". W piątek podczas szczytu UE-Rosja Sarkozy wyraził pogląd, że tarcza nie przyczyni się do wzrostu bezpieczeństwa Europy. Z kolei w sobotę w Waszyngtonie oświadczył, że "w ostateczności" tarcza może stać się "uzupełniającym elementem obrony przed nadlatującymi pociskami, np. z Iranu". Premier podkreślił, że jest powściągliwy w ocenianiu wypowiedzi polityków krajów europejskich, "którzy na co dzień potrafią Polsce pomagać". - Prezydent Sarkozy jest jednym z tych polityków, którzy wtedy, gdy chodzi o konkretne interesy Polski, wywiązuje się ze zobowiązań. Staramy się - i robimy to dość skutecznie - właśnie o korektę wypowiedzi czy zmianę stanowiska, wtedy kiedy ono Polsce nie odpowiada - wyjaśnił. Pytany o wypowiedź wiceszefa BBN, b. wiceministra SZ Witolda Waszczykowskiego, który powiedział, że rząd nic nie robi obecnie w sprawie tarczy, premier oświadczył: "minister Waszczykowski mija się z prawdą". Zdaniem szefa rządu, Waszczykowski "reprezentuje punkt widzenia drugiego państwa zainteresowanego tym projektem". - Podjąłem decyzję, że nie będzie on pracował w mojej administracji, ponieważ nie zasługuje na to - oświadczył Tusk. Dodał, że zawsze wymaga od swoich pracowników przede wszystkim lojalności. - Głęboko wierzę, że w sprawach obronności interes Polski i USA jest i powinien być wspólny, ale na warunkach, które my dość precyzyjnie określiliśmy. (...) To nie ja będę podejmował decyzję, czy ten projekt zafunkcjonuje czy nie - zaznaczył szef rządu.