Inspektorzy sanitarni są bardzo zdziwieni faktem wykrycia trującej substancji w kwaśnym węglanie amonu. Nikt nie potrafi w racjonalny sposób wyjaśnić, dlaczego melamina znalazła się w owym produkcie żywnościowym. O ile bowiem dodanie tej trującej substancji do mleka podwyższa zawartość białka, czyli oszukuje wymagania jakościowe, o tyle melamina w spulchniaczu jest całkowitym zaskoczeniem. Polskie służby sanitarne tłumaczą to albo przypadkowym zanieczyszczeniem, albo próbą zawyżenia wagi. W związku z wczorajszym odkryciem Główny Inspektor Sanitarny chce objąć kontrolą większą liczbę produktów spożywczych pochodzących z Chin. Laboratorium w Puławach jest do tego przystosowane. Ma wszelką bazę - powiedział reporterce RMF FM Jan Bondar. Jak dowiedziała się Agnieszka Burzyńska, jeśli Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach nie będzie sobie dawać rady, sanepid uruchomi własne placówki, które również są przystosowane do wykrywania melaminy w żywności. Bondar zapewnił wczoraj, że skażony melaminą proszek do pieczenia nie został wprowadzony do sprzedaży. Importer, który sprowadził z Chin skażony kwaśny węglan amonu, służący m.in. do produkcji proszku do pieczenia, zlecił na własny koszt zbadanie tej substancji. Po tej analizie proszku nie wprowadzono na rynek.