Jak powiedział Andrzej Pabich z Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Kielcach, odnotowywane są kilkucentymetrowe spadki poziomu wody w Wiśle. Ale "woda w dalszym ciągu mocno napiera na wały, są przesiąknięte i to osłabia ich skuteczność" - dodał Pabich. Według starosty Jerzego Kolarza w powiecie buskim udało się opanować sytuację powodziową. Tu od rana żołnierze i strażacy podwyższali wał na Wiśle. - W nocy strażacy z pochodniami będą patrolować okolice wałów i sprawdzać gdzie występują przecieki - dodał starosta. Podkreślił, że Nida wpływająca do Wisły w okolicach Nowego Korczyna zaczęła znów płynąć we właściwym kierunku, nie ma już efektu tzw. cofki. Po południu w rzece znaleziono zwłoki mężczyzny. Rzecznik świętokrzyskiej policji Zbigniew Pedrycz powiedział, że nie wiadomo jeszcze, czy jest to ofiara powodzi; wykaże to sekcja zwłok. Wcześniej policja poinformowała, że w jednym z domów w prawobrzeżnym Sandomierzu odkryto zwłoki starszej kobiety. Powodem śmierci nie było utonięcie. Powodzianie się skarżą, premier milczy Wielu mieszkańców ma żal do władz, że nie ostrzeżono ich przed niebezpieczeństwem. Co robiły służby przez całą noc? - to pytanie zadali Donaldowi Tuskowi mieszkańcy prawobrzeżnej dzielnicy Sandomierza. Twierdzą, że w nocy nikt ich nie ostrzegł o nadciągającym zagrożeniu. - Nie mam pretensji o żywioł, bo to jest żywioł. Ale podobno na osiedlu w Hucie o drugiej w nocy ostrzegano ludzi w blokach. Dlaczego tu żadne służby z megafonami nie jeździły, dlaczego nas nikt nie ostrzegał? - pytała jedna z mieszkanek miasta. Premier tych słów wysłuchał w milczeniu, a potem oświadczył, że na wnioski przyjdzie czas - teraz trzeba zadbać o ewakuację. Ewakuacja ruszyła w nocy Już rano woda z Wisły zalała prawobrzeżną część Sandomierza. Zalane zostało osiedle Baczyńskiego i wiele ulic - m.in. Wałowa, Flisaków, Powiśle, Ostrówek. W niektórych domach woda sięgnęła metra. Ewakuację rozpoczęto w nocy. Według szefa MSWiA Jerzego Millera, który przyjechał do Sandomierza, ewakuacja byłaby łatwiejsza, gdyby zagrożeni mieszkańcy od razu posłuchali wezwań do opuszczenia domów. - Teraz, gdy już zobaczyli na własne oczy, to już w gorszych warunkach i wielkim pośpiechu, z udziałem zespołów wyposażonych w środki pływające ta ewakuacja jest kontynuowana - mówił minister.