13 samorządowców z woj. zachodniopomorskiego poleciało do Iraku 11 maja z darami dla irackich dzieci. Mieli wracać w ubiegły piątek, jednak w Iraku zatrzymała ich najpierw burza piaskowa, później czekali na transport. Na lotnisku na urzędników czekali przedstawiciele młodzieżówki PiS z transparentem "Witamy turystów Tuska" oraz bukietem czerwonych goździków. Po wylądowaniu samolotu do dziennikarzy wyszli wojewoda zachodniopomorski Marcin Zydorowicz, prezydent Koszalina Mirosław Mikietyński oraz wójt Dobrej Szczecińskiej Teresa Dera. Zaprosili ich na zaplanowaną na środę konferencję prasową. Mikietyński tłumaczył, że fakt, iż delegacja nie wróciła w zaplanowanym terminie do Polski nie zależał od jej członków. - Wszyscy byliśmy sfrustrowani tą sytuacją i przebywaniem w bazie wojskowej, co nie należy do przyjemności - podkreślał. Przypomniał, że urzędnicy byli w Iraku na zaproszenie wojska (na zaproszenie dowódcy Wielonarodowej Dywizji Centrum-Południe gen. Andrzeja Malinowskiego - red,). - Generał uważał, że nasza obecność jest tam potrzebna - dodał. Indagowany przez dziennikarzy, czy czuje się specjalistą od pokoju, Mikietyński odpowiedział: "Ja się czuję specjalistą od działalności samorządowej, a taką też się robi w Iraku". Odnosząc się do słów krytyki, jakie pod adresem samorządowców skierował PiS, Mikietyński powiedział, że opozycja mogła też pojechać do Iraku i też pomóc, ale "nie chciała, bo się bała". Posłowie PiS skierowali we wtorek do szefa MON pytania o koszty lotu samorządowców do Iraku i pobytu w bazie wojskowej. Według nich, wartość zawiezionej przez samorządowców pomocy była niższa niż koszty lotu rządowego Tu-154. Samorządowcy przekazali w ubiegły wtorek irackim dzieciom dary o wartości 30 tys. złotych, w tym przybory szkolne, plecaki, zabawki, koce. Dary zbierano w ramach akcji "Edukacja dla pokoju". Oprócz Zydrowicza, Mikietyńskiego i Dery do Iraku pojechali też m.in. przewodniczący sejmiku zachodniopomorskiego Michał Łuczak i przewodniczący rady miasta Szczecina Bazyli Baran. Członkom delegacji zgodnie z obowiązującymi w Polsce przepisami przysługuje dieta w wysokości 60 dolarów dziennie. Według rzeczniczki wojewody Agnieszki Muchli, samorządowcy przez cały pobyt w Iraku nie opuszczali bazy Echo oraz bazy w Bagdadzie, gdzie czekali na połączenie z Polską. W bazie Echo spotkali się m.in. z przedstawicielami administracji lokalnej. Prowadzili rozmowy na temat funkcjonowania samorządów lokalnych w Polsce, współpracy akademickiej, gospodarczej, kulturalnej. Rozmowy dotyczyły też zorganizowania ekspozycji na temat Iraku w muzeum szczecińskim czy zorganizowaniu w tym mieście dni kultury irackiej.