Pierwszy sygnał o konieczności wprowadzenia stanu klęski wypłynął w poniedziałek z wyjątkowo mocno poszkodowanych przez powódź Czechowic-Dziedzic. "Wystąpiliśmy o ogłoszenie stanu klęski..." - Wystąpiliśmy do wojewody śląskiego o ogłoszenie stanu klęski żywiołowej w gminie Czechowice-Dziedzice, choć - naszym zdaniem - taki stan powinien być ogłoszony w całej południowej Polsce. (...) Chcemy, żeby państwo pomogło tysiącom ludzi, którzy stracili dach nad głową, nierzadko dorobek całego życia - powiedział wiceburmistrz Czechowic-Dziedzic Maciej Kołoczek. "Tu nie chodzi o pompowanie..." Wiceburmistrz żalił się, że tego typu wnioski są bagatelizowane. - Mówi się nam, że bez względu na to, czy będzie powołany stan klęski, czy też nie, to strażacy będą tak samo pompować wodę. To nie chodzi o pompowanie wody. Tu wydarzyła się katastrofa! - podkreślił. Przypomniał zarazem, że gdy woda zalewała Czechowice-Dziedzice samorządowi pomagało 10 zawodowych strażaków. Dysponowali dwoma łodziami, w tym jedną dziurawą. Nie było nawet czym ewakuować ludzi. "Wprowadzenie stanu klęski ułatwi szybką pomoc" Zdaniem wiceburmistrza szczególnie ważne jest teraz, by ludzie otrzymali szybką pomoc, a wprowadzenie stanu klęski ułatwi to. "Chodzi o to, by pomoc szła nie tylko poprzez ośrodek pomocy społecznej, gdzie zanim człowiek dostanie parę tysięcy, musi spełnić wiele warunków. Istnieje przykładowo konieczność przeprowadzenia wywiadu środowiskowego. Nie dziwię się, że ludzi denerwuje taka sytuacja. Tu naprawdę mamy do czynienia z klęską żywiołową, a mieszkaniec jest odpytywany jakie ma dochody, jakie jego żona, czy też ile ma dzieci?" - mówił. Kołaczek podkreślił, że w przypadku wprowadzenia stanu klęski państwo bierze na siebie w znacznej mierze ciężar odbudowy. "Niech przynajmniej wydadzą rozporządzenia specjalne" Samorządowiec dodał, że "jeśli rząd nie chce wprowadzać stanu klęski, to przynajmniej niech wyda rozporządzenia specjalne". W 2008 roku takie akty uprościły procedury związane z odbudową i remontami domów zniszczonych przez trąbę powietrzną. Poza władzami Czechowic-Dziedzic, które w poniedziałek zwróciły się w tej sprawie do wojewody śląskiego, we wtorek o ogłoszenie stanu klęski żywiołowej zwrócił się - bezpośrednio do premiera - burmistrz Bierunia. To jedno z miast na Śląsku, gdzie powódź wyrządziła największe szkody. - Woda zalała dużą część miasta, w tym wiele obiektów użyteczności publicznej. Ucierpiało 480 budynków mieszkalnych, około 2300 osób jest ewakuowanych. Nie jesteśmy sobie w stanie sami z tym wszystkim poradzić. Uważamy, że wprowadzenie stanu klęski żywiołowej w gminie jest uzasadnione i potrzebne - powiedziano PAP w bieruńskim magistracie. Pcim, Dobczyce, Raciechowice... Jak w czwartek rano informował zastępca burmistrza Bierunia Jan Podleśny, poza prawie 500 budynkami mieszkalnymi, woda zalała 390 gospodarczych i ok. 20 gospodarstw rolnych. Zalana jest m.in. nowoczesna hala sportowa i oczyszczalnia ścieków oraz gimnazjum. Nadal w wielu budynkach nie ma prądu, zalane są stacje transformatorowe. Jak powiedział Podleśny, przerwane wały na Gostynce będą naprawiane dopiero, gdy zejdzie woda i ciężki sprzęt zyska dostęp do miejsca, gdzie doszło do uszkodzenia. Do wojewody małopolskiego wpłynął jeden wniosek od samorządów o wprowadzenie stanu klęski żywiołowej. Złożył go w starosta myślenicki na wniosek burmistrza miasta i gminy Dobczyce oraz wójtów gmin Pcim i Raciechowice. Do przedstawicieli rządu na Opolszczyźnie nie dotarły sygnały, by któryś z samorządów z˙obszarów dotkniętych powodzią miał zamiar starać się o wprowadzenie na swoim terenie stanu klęski żywiołowej. Również samorząd wojewódzki nie ma takich informacji od samorządów niższego szczebla. Jak to jest z tą klęską? Wszystkie kwestie związane z wprowadzeniem i obowiązywaniem stanu klęski żywiołowej reguluje ustawa z 2002 roku. Może być wprowadzony dla zapobieżenia skutkom katastrof naturalnych lub awarii technicznych noszących znamiona klęski żywiołowej oraz w celu ich usunięcia. Stan klęski żywiołowej wprowadza Rada Ministrów z własnej inicjatywy lub na wniosek właściwego wojewody. Ustawa precyzuje, że jest on wprowadzany na czas oznaczony, nie dłuższy niż 30 dni. Może zostać przedłużony rozporządzeniem rządu za zgodą Sejmu.