Ministerstwo Obrony Narodowej wyczarteruje, a nie wydzierżawi od LOT-u dwa embraery dla najważniejszych osób w państwie - dowiedział się nieoficjalnie reporter RMF FM Krzysztof Zasada. Czarter oznacza, że polskich VIP-ów będą wozić cywilne załogi - czytaj więcej. Wiceminister Idzik zapewnił, że cała dokumentacja historii zakupu samolotów wożących najważniejsze osoby w państwie będzie w ciągu najbliższych 14 dni podana do publicznej wiadomości. Jesteśmy za jak największą jawnością - powiedział na konferencji prasowej. Jak poinformował, od 2007 r., gdy minister obrony Bogdan Klich otrzymał dokumentację potrzebną do sporządzenia warunków przetargu na samolot (Idzik podkreślił, że nie były to gotowe warunki przetargu), wszczęto konsultacje z kancelariami: prezydenta, premiera, Sejmu i Senatu, które udzielały informacji o tym, jakie samoloty są potrzebne i jakie loty miałyby być nimi wykonywane. 15 stycznia 2009 r. MON było gotowe do zakupu nowych samolotów, ale Polska odczuła skutki kryzysu światowego i budżet MON był niedofinansowany, co - z oczywistych powodów - uniemożliwiło zakup. (...) Resort podjął więc kroki do zapewnienia usługi przejściowej - tak wiceminister uzasadniał konieczność dokonania czarteru. Według niego, MON ma przygotowaną dokumentację do przetargu na cztery samoloty średnie (15 pasażerów plus załoga) i dwa samoloty duże (powyżej 60 pasażerów). Budżet resortu uniemożliwia przeprowadzenie obu przetargów jednocześnie - zaznaczył. Jak podał, czas na przeprowadzenie całej procedury MON szacuje na 6 miesięcy. Przypomniał też, że dostawa samolotów dla VIP-ów to szczególny tryb zamówienia, więc trzeba się liczyć z tym, że na ich dostawę poczekamy 18-24 miesiące, więc minimalny termin dostawy pierwszych samolotów to 30 miesięcy. Idzik przyznał, że do 10 kwietnia rozważano zakup samolotów średnich, ale po katastrofie w Smoleńsku trzeba też rozważyć zakup samolotów dużych. Od wyników konsultacji zależy, jakie samoloty będziemy kupować w pierwszej kolejności - powiedział. Koncepcja "zagospodarowania" dwóch samolotów brazylijskiej produkcji Embraer-175 - zamówionych przez PLL LOT, a wobec kryzysu niepotrzebnych przewoźnikowi - pojawiła się latem ubiegłego roku. Początkowo mówiono o leasingu maszyn, potem o dzierżawie; ostatecznie zdecydowano się na ich wyczarterowanie. Idzik informował pod koniec kwietnia, że umowa dotycząca samolotów będzie zawarta na minimum dwa lata. Samoloty będą stale do dyspozycji najważniejszych osób w państwie; będą pilotowane przez załogi LOT-owskie. Samolot będzie własnością LOT-u, (...) będzie tylko przemalowany i dostosowany do potrzeb VIP-owskich - wyjaśniał wtedy wiceminister. Po katastrofie samolotu TU-154M pod Smoleńskiem formalnie na stanie "specpułku" jest osiem maszyn: jeden Tupolew, cztery Jaki-40, trzy M-28 Bryza, a także 12 śmigłowców: sześć Mi-8, pięć W-3 Sokół i jeden Bell 412 hp. Nie wszystkie z nich mogą latać z VIP-ami, a część - która jest do tego przygotowana - została czasowo "uziemiona" m.in. z powodu remontów lub usterek. Drugi z rządowych samolotów TU-154 do lipca będzie w zakładzie remontowym w Samarze w Rosji na obowiązkowym, generalnym przeglądzie, który maszyna musi przejść co pięć lat. Samolot jest tam modernizowany do takiego poziomu, do jakiego w grudniu ubiegłego roku został zmodernizowany samolot, który uległ katastrofie pod Smoleńskiem - czyli teoretycznie także mógłby przewozić najważniejsze osoby w państwie. Idzik powiedział, że nie sądzi, aby się na to zdecydowano. Samolot mógłby służyć do transportu naszych żołnierzy do Afganistanu albo zostałby przekazany Agencji Mienia Wojskowego na sprzedaż. Myślę, że dziś nikt nie jest w stanie udzielić odpowiedzi, co zrobimy z tym samolotem - zastrzegł.