Ash ocenia, że skutkiem skandalu wokół arcybiskupa Stanisława Wielgusa jest "rozbicie w drobny mak spłyconej, czarno-białej wizji przeszłości stworzonej przez bliźniaków Kaczyńskich, Radio Maryja i im podobnych". Jak podkreśla publicysta, Kaczyńscy opierali w ostatnich latach swoje credo polityczne na dwóch przesłankach: że siła i moralna integralność polskiego narodu opiera się na skale polskiego Kościoła katolickiego oraz że słabość i korupcja polskiego życia publicznego wynika z tego, iż nie pozbyto się byłych współpracowników komunistycznego reżimu. "Dla nich każdy człowiek ubrany w klerykalną czerń był bielszy od bieli, a każdy, kto kiedykolwiek, choćby na krótko, nosił komunistyczną czerwień, był czarny jak węgiel. Teraz arcybiskup w czerni okazał się czerwonym szpiegiem i kolory się wymieszały" - czytamy w dzienniku "Guardian". Zdaniem Asha, skandal wokół Wielgusa jasno pokazuje, jak ważne - dla Polski, ale nie tylko - jest sumienne, uczciwe i pełne wyjaśnienie w porę dyktatorskiej przeszłości w całej jej złożoności. "Szczątkowe, sensacyjne, oparte na przeciekach doniesienia prasowe nie są najlepszym sposobem zabierania się do tego zadania. Niepełna wiedza to rzecz niebezpieczna. Ale lekarstwem na niepełną wiedzę jest jej stopniowe uzupełnianie, aż ludzie zobaczą prawdę historyczną we wszystkich odcieniach szarości" - pisze Ash.