Istniała bowiem groźba, że jeśli klub Platformy złoży tylko jeden liberalny projekt wspierany przez władze klubu, to Gowin i tak wbrew wytycznym władz partii złoży swój kontrprojekt, albo co gorsza poprze projekt PiS. Dlatego Tusk zamiast przeciąć problem i wskazać kierunek w sprawie in vitro odłożył problem. Podczas rozmowy z Gowinem zgodził się na dwa wykluczające się projekty. Najlepiej gdyby z szeregów Platformy wyszły dwa, alternatywne projekty. Jeden wyrażający wrażliwość bardziej liberalną - to ten pani poseł Kidawy. Drugi bardziej konserwatywny sygnowany moim nazwiskiem - mówi Gowin. Tak czy inaczej szykuje się konfrontacja w PO, a Gowin już zwiera szyki. Co najmniej jedna trzecia klubu, a może nawet więcej poprze te rozwiązania, które ja proponuję - mówi Gowin. Problem więc wróci, gdy ruszą prace nad projektami po wakacjach. Wtedy Sejm zajmie się aż czterema projektami in vitro - poza dwoma Platformy, także tymi złożonymi przez PiS i SLD.