Na razie rolnicy ograniczają protest do syren, okrzyków i transparentów. - Jeżeli nikt nie wysłucha naszych próśb, to będziemy musieli zaprotestować w sposób znacznie bardziej dotkliwy - zapowiada Jan Madej ze Związku Sadowników RP. - Będziemy blokować główne węzły komunikacyjne i to na długo - dodaje Madej. Po proteście przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów sadownicy przejdą przed budynek Sejmu i ministerstwa finansów. Jak mówią, protestują tam, gdzie są ludzie, którzy powinni im pomóc. "Jeżeli nie Moskwa, to Bruksela..." W ubiegłym tygodniu polscy sadownicy protestowali w Brukseli. Demonstracja przebiegała pod hasłem: "Jeżeli nie Moskwa, to Bruksela, Berlin i Paryż dla polskich owoców i warzyw". Zdaniem producentów owoców i warzyw 125 mln euro, które Bruksela chce przeznaczyć na rekompensaty za straty poniesione wskutek rosyjskiego embarga, to za mało. W dodatku więcej będą otrzymywać producenci zrzeszeni w organizacjach producenckich, co jest niekorzystne dla Polski, gdzie takie organizacje są słabiej rozwinięte niż w krajach starej Europy. Producentom nie podoba się także zasada polegająca na tym, że kto pierwszy wyśle fakturę w celu otrzymania rekompensat, ten pierwszy otrzyma pieniądze. Grzegorz Kwolek CZYTAJ TAKŻE NA RMF24.PL