Zastrzeżenie Komisji było jedno, ale kluczowe. Dotyczyło dodatkowego konta, które dla powiatowych struktur PSL w Sandomierzu założył starosta sandomierski Stanisław Masternak. A wszystko za sprawą długów. Kłopoty finansowe ludowców zaczęły się w 2009 roku. Kiedy to po nieprawidłowo rozliczonych dwóch kampaniach musieli zwrócić do budżetu państwa 9,5 mln złotych plus odsetki. Mimo, ze wciąż zaciskają pasa, dług nie został spłacony. To widmo komornika spowodowało, że zarząd PSL w Sandomierzu podjął decyzję o otwarciu dodatkowego konta. Problemu by jednak nie było, gdyby nie fakt, że oprócz składek członkowskich wpływały na nie darowizny. A to już jest niezgodne z prawem. Szef Klubu PSL Jan Bury wierzy, że Sąd Najwyższy nie ukarze całej partii za jeden błąd działacza. Przyznaje jednak, że prawo w Polsce w zakresie subwencji jest drakońskie. - Wystarczy małe przewinienie i subwencję partia traci na 3 lata - mówił w Polskim Radiu Jan Bury. Jeśli Sąd Najwyższy podtrzyma decyzję PKW, partia nie straci jednak subwencji za trzy lata, jak mówi prawo (płacąc po ponad 6 mln złotych rocznie), tylko za trzy kwartały tego roku, bo na jesieni kończy się kadencja Sejmu. Dla PSL to jednak i tak byłaby strata 4,8 mln złotych.