Przygotowanie i złożenie takiego zawiadomienia jeszcze w weekend zapowiedział sędzia Igor Tuleya, który w piątek wydał wyrok w sprawie lekarza. - Zawiadomienie zostało już sporządzone formalnie przez Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa, dotyczy podejrzenia przestępstwa składania fałszywych zeznań przez pięciu świadków - powiedziała sędzia Maja Smoderek z warszawskiego sądu okręgowego. Dodała, że w czwartek przed południem trafi ono do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Wola. Za przestępstwo składania fałszywych zeznań grozi do trzech lat pozbawienia wolności. Jak mówił sędzia Tuleya w mediach, w trakcie procesu Mirosława G. sąd miał świadomość, że niektóre składające w nim zeznania osoby "mijają się z pewnymi faktami i rzeczywistością ewidentnie". - Sąd dysponował innymi dowodami, np. dokumentacją bankową, dzięki którym można było zweryfikować zeznania takich osób - podkreślał Tuleya. Kontrowersyjne słowa Tulei Sędzia zapowiedział także złożenie jeszcze jednego zawiadomienia do prokuratury. Ma ono dotyczyć naruszenia procedur przez organy ścigania w śledztwie wobec skazanego za korupcję lekarza. - Sędzia Tuleya pracuje nad przygotowaniem tego zawiadomienia - powiedziała sędzia Smoderek. W piątek sąd skazał dr. Mirosława G., b. ordynatora kardiochirurgii stołecznego szpitala MSWiA, na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata i grzywnę za korupcję - przyjęcie ponad 17,5 tys. zł od pacjentów; uniewinnił go od 23 zarzutów, m.in. mobbingu wobec podwładnych. Wyrok jest nieprawomocny. W ustnym uzasadnieniu sąd m.in. krytycznie ocenił metody działania CBA i prokuratury w sprawie kardiochirurga. - Nocne przesłuchania, zatrzymania - taktyka organów ścigania w tej sprawie dr. Mirosława G. może budzić przerażeni" - mówił w ustnym uzasadnieniu sędzia. Budzi to skojarzenia nawet nie z latami 80., ale z metodami z lat 40. i 50. - czasów największego stalinizmu" - dodał sąd.