W czwartek w sądzie nie stawił się Wyszkowski: rano przysłał zaświadczenie, w którym lekarz wykluczył jego udział w rozprawach przez najbliższy miesiąc. Wałęsa, który zjawił się na rozprawie, w czasie posiedzenia nie zabrał głosu w sprawie propozycji sądu. Po posiedzeniu powiedział dziennikarzom, że jest za zgodą z Wyszkowskim, ale pod pewnymi warunkami. - Musi przeprosić, musi zaniechać podobnej działalności i wtedy, po chrześcijańsku, jestem gotów wybaczyć - dodał b. prezydent. Proces dotyczy wypowiedzi Wyszkowskiego udzielonej dziennikarzom na korytarzu sądowym 14 grudnia 2007 r. i pokazanej tego samego dnia w "Panoramie" TVP Gdańsk. B. działacz WZZ powiedział wtedy: "Lech Wałęsa był agentem, brał za to duże wynagrodzenie, robił to ochoczo, współpracował całą gębą, nie ma remisu w tej sprawie". Wałęsa wygrał już jeden proces z Wyszkowskim w bardzo podobnej sprawie. W prawomocnym wyroku z marca 2011 r. Sąd Apelacyjny w Gdańsku nakazał Wyszkowskiemu przeproszenie b. prezydenta za wypowiedź w telewizji z 16 listopada 2005 r., w której nazwał Wałęsę tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie "Bolek". Wyszkowski do dziś nie wykonał wyroku.