Na ławie oskarżonych ostatecznie zasiadają trzy osoby: ówczesny wicepremier Stanisław Kociołek oraz dowódcy wojska - Mirosław W. i Bolesław F. Oskarżeni są oni o "sprawstwo kierownicze" zabójstwa robotników Wybrzeża. Nie przyznają się do winy. - Proces po 17 latach od wniesienia aktu oskarżenia doczekał się końca - powiedział prokurator Bogdan Szegda z gdańskiej prokuratury rozpoczynając swe wystąpienia. Dodał, że będzie starał się zakończyć swoją mowę jeszcze w środę, ale możliwe jest - jak zaznaczył - że zajmie ona dwie rozprawy. Sprawa Grudnia'70 przed wymiarem sprawiedliwości toczy się od kilkunastu lat. Śledztwo wszczęto w 1990 r. Pierwotnie - gdy w 1995 r. do sądu w Gdańsku wpłynął akt oskarżenia - prokuratura obciążyła odpowiedzialnością za tragedię Grudnia'70 12 osób. Wśród nich byli m.in.: b. szef MON gen. Wojciech Jaruzelski, wiceszef tego resortu gen. Tadeusz Tuczapski i ówczesny szef MSW Kazimierz Świtała. Ława oskarżonych stopniowo zmniejszała się z powodu śmierci lub problemów zdrowotnych odpowiadających w tej sprawie. Proces - już wobec 10 oskarżonych - został przeniesiony do Warszawy z Gdańska w 1999 r. i ruszył drugi raz w 2001 r. W maju 2011 r. - po 10 latach rozpraw - sprawa prowadzona przed stołecznym sądem musiała zostać przerwana z powodu śmierci ławnika. Postępowanie w sprawie Grudnia'70 toczyło się kolejny raz przed Sądem Okręgowym w Warszawie od początku lipca 2011 r. W grudniu 1970 r. rząd PRL ogłosił drastyczne podwyżki cen na artykuły spożywcze, co wywołało demonstracje na Wybrzeżu. Według oficjalnych danych, na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga od strzałów milicji i wojska zginęło 45 osób, a 1165 zostało rannych. W PRL nikogo nie pociągnięto za to do odpowiedzialności.