Roman Giertych domaga się od tygodnika "Wprost" przeprosin i 500 tys. zł zadośćuczynienia za naruszenie jego dóbr osobistych. Zapowiedział, iż w pozwie zażąda, aby "przeprosiny ukazywały się na okładce tygodnika w trzech kolejnych wydaniach". Działania te podjął po tym, jak na początku lipca ukazał się tygodnik "Wprost" z okładką, na której widniały zdjęcia Jana Kulczyka i Giertycha, a pod nimi tytuł "Dorwać Kulczyka" i zdanie: "Roman Giertych, adwokat ludzi władzy, chciał tworzyć grupę, która będzie wymuszała pieniądze od najbogatszych Polaków: Kulczyka, Solorza, Czarneckiego, Sołowowa". Decyzja sądu nie jest prawomocna. Oznacza ona tyle, że do końca procesu, który właścicielowi pisma wytoczył Roman Giertych, platforma mediowa Point Group nie może zbyć gazety innemu właścicielowi. Uzasadniając swój wniosek, Giertych przekonywał sąd, że jeśli wygra proces, to właściciel może nie być w stanie pokryć kosztów publikacji przeprosin. Mecenas szacuje koszty przeprosin na około 7 milionów złotych, dlatego chce dodatkowego zabezpieczenia majątkowego. "W razie czego, gdy wygram, ja ten tytuł sprzedam - i z tego opłacę wydrukowanie przeprosin" - powiedział Giertych "Gazecie Wyborczej". Tygodnik "Wprost" opublikował kilka rozmów czołowych polityków Platformy Obywatelskiej. W połowie czerwca ukazały się stenogramy i nagrania podsłuchanych rozmów między innymi szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką, byłego ministra transportu Sławomira Nowaka z Andrzejem Parafianowiczem oraz szefa MSZ Radosława Sikorskiego z byłym wicepremierem i ministrem finansów Jackiem Rostowskim.