Sąd zasądził też od oskarżonego na rzecz Orła 2160 zł tytułem kosztów procesowych oraz 120 zł tytułem opłat na rzecz Skarbu Państwa. Wyrok nie jest prawomocny. Sprawa ma związek z wydaną przez Sobieraja w grudniu 2008 roku książką "Radomska droga do wolności 1980-1984". Autor zaprezentował publikację podczas oficjalnych obchodów 27. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego. W książce znalazła się notatka służbowa Kazimierza Rojewskiego, szefa wydziału śledczego SB w Radomiu, w którym opisuje on spotkanie z Orłem. Z raportu wynikało, że adwokat - który po aresztowaniu Sobieraja w 1983 r. podjął się jego obrony - sam zabiegał o spotkanie z esbekiem i ujawnił mu, jaką przyjmie linię obrony oraz wskazał słabe strony prokuratorskiego śledztwa. Przewodniczący składu orzekającego Adrian Żurawski podkreślił, że Sobieraj opublikował notatkę bez uprzedniej weryfikacji jej prawdziwości. Według niego, b. szef "S" nie wykazał się przy pisaniu książki "dbałością historyczną adekwatną do rangi publikacji". W toku postępowania, m.in. na podstawie zeznań Rojewskiego, który powiedział, że nie sporządzał notatki, sąd ustalił, że była ona nieprawdziwa i prawdopodobnie została sfabrykowana przez funkcjonariuszy SB. "Żadne dowody zebrane przez sąd nie wskazywały na to, żeby jakikolwiek materiał, donos czy pismo, pochodziło od Zbigniewa Orła i dotyczyło tajnego informowanie SB" - powiedział sędzia. W ocenie sądu b. szef radomskiej "S" publicznie pomówił Orła o "takie postępowanie lub właściwości, które mogły poniżyć go w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania zawodu adwokata". Według sądu Sobieraj w sposób umyślny opublikował notatkę, godząc się na to, że jej treści nie są prawdziwe. Sędzia stwierdził, że Orzeł dotkliwie odczuł konsekwencje publikacji Sobieraja. - Miał problemy zdrowotne, spadła liczba klientów jego kancelarii, ludzie wytykali go palcami jako tajnego współpracownika, wiele osób się od niego odwróciło - wyliczał. Orzeł w złożył w 2009 roku w Sadzie Rejonowym w Radomiu prywatny akt oskarżenia przeciwko Sobierajowi. Sąd uniewinnił b. szefa "S", bo - jak tłumaczyła rzeczniczka Sądu Okręgowego w Radomiu Justyna Mazur - "sądowi nie udało się ustalić, czy treść notatki zamieszczonej w publikacji jest prawdziwa". Orzeł odwołał się do Sądu Okręgowego, który uchylił wyrok sądu I instancji i skierował sprawę do ponownego rozpoznania.