Jacek K. - wieloletni przyjaciel, a także wspólnik porwanego w 2001 r. i zamordowanego dwa lata później Krzysztofa Olewnika - przebywa w areszcie od 11 lutego 2009 r., gdy został zatrzymany i postawiono mu zarzuty. Nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Sąd odrzucając wniosek gdańskiej prokuratury apelacyjnej o przedłużenie aresztu o kolejne trzy miesiące - do 11 listopada - uznał, że chociaż istnieje duże prawdopodobieństwo, iż Jacek K. ma związek ze sprawą, to nie da się jednoznacznie określić charakteru tego związku. Wyraził też opinię, iż nie ma powodów pozwalających zakładać, że Jacek K. mógłby próbować unikać ewentualnej odpowiedzialności, skoro dotychczas nie ukrywał się. - Nie ma wystarczających przesłanek do przedłużenia aresztu - oświadczył sędzia Dariusz Wysocki, odczytując uzasadnienie decyzji sądu. Podkreślił, iż z zebranego materiału wynika, że Jacek K. nie próbował dotychczas mataczyć, zacierać dowodów, czy też w inny sposób utrudniać postępowania. Prokurator Paweł Zmitrowicz uzasadniał wniosek o przedłużenie aresztu wobec Jacka K. koniecznością zapewnienia prawidłowego toku postępowania. - Planujemy istotne czynności, w tym ekspertyzy i przesłuchania szeregu świadków - dodał podczas posiedzenia sądu. Zmitrowicz podkreślił, iż materiał dowodowy w sprawie Jacka K. został pogłębiony o kolejne poszlaki, obciążające podejrzanego, w tym m.in. zapisy z kalendarza, z których wynika, że Jacek K. miał wiedzę na temat miejsca przetrzymywania Krzysztofa Olewnika i stanu jego zdrowia. Jako argument, przemawiający za tą tezą, Zmitrowicz zacytował fragment notatek, mających odnosić się do sytuacji więzionego przez porywaczy Krzysztofa Olewnika: "chory, gorączka, wczoraj głęboko w piwnicy". Adwokaci przekonywali jednak, iż w sprawie nie pojawiły się nowe dowody i poszlaki, przemawiające za dalszą izolacją Jacka K. - Przez kilka miesięcy nic nowego w sprawie się nie pojawiło. Nie ma też przełomu, który miał być - powiedział podczas posiedzenia sądu mecenas Jarosław Pardyka. Argumentował, iż wspomniane zapiski z kalendarza Jacka K., znalezione w lutym 2009 r. podczas przeszukania jego domu, to w istocie relacja z seansu jasnowidza, który miał ustalić miejsce i okoliczności przetrzymywania Krzysztofa Olewnika. Komentując decyzję sądu, Zmitrowicz przypomniał, iż ten sam płocki sąd okręgowy w tym samym składzie nie uwzględnił już raz wniosku o przedłużenie aresztu wobec Jacka K. Zmitrowicz zapowiedział jednocześnie, iż podobnie jak wtedy, także teraz gdańska prokuratura apelacyjna złoży stosowne zażalenie do warszawskiego sądu. Na początku maja 2009 r. warszawski sąd apelacyjny na wniosek gdańskiej prokuratury apelacyjnej przedłużył termin tymczasowego aresztu wobec Jacka K. o kolejne trzy miesiące - do 11 sierpnia. Stało się tak po decyzji płockiego sądu okręgowego, który odmówił przedłużenia aresztu dla Jacka K. Sąd uznał wtedy za słuszne, że zgromadzone dowody uprawdopodobniają popełnienie przez niego zarzucanych czynów, ale zastrzegł, iż "nie można aktualnie uznać tej hipotezy za wykazaną w sposób istotnie przeważający nad innymi hipotezami". Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku prowadzi śledztwo, dotyczące nieprawidłowości w postępowaniu organów ścigania związanym z porwaniem Krzysztofa Olewnika. Tamtejsi śledczy badają też wątek ewentualnych nieustalonych do tej pory sprawców uprowadzenia i zabójstwa. Na początku lipca 2009 r. ekipa tej prokuratury przeprowadziła w Drobinie pod Płockiem, w tym także w domu Krzysztofa Olewnika, odtworzenie zdarzeń związanych z jego porwaniem. Uczestniczył w tym Jacek K. Celem była weryfikacja złożonych wcześniej przez niego wyjaśnień, w których - w ocenie rodziny Olewników, a także jej pełnomocników - jest wiele sprzeczności. Jacek K. był na przyjęciu w domu Krzysztofa Olewnika, w noc przed uprowadzeniem - z 26 na 27 października 2001 r. Zjawił się też pierwszy na miejscu po porwaniu i powiadomił o tym, że coś stało się z Krzysztofem, jego ojca Włodzimierza Olewnika. Sprawcy uprowadzenia Krzysztofa Olewnika zażądali okupu. W lipcu 2003 r. rodzina zapłaciła 300 tys. euro, jednak porwany nie został uwolniony. Jak się później okazało, miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy, został zamordowany. Proces w sprawie porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika toczył się od października 2007 do marca 2008 r. Sąd Okręgowy w Płocku skazał dwóch zabójców Olewnika - Sławomira Kościuka i Roberta Pazika na kary dożywotniego więzienia. Na ławie oskarżonych znalazło się w sumie 11 osób, ośmioro skazano na kary od roku więzienia w zawieszeniu do 15 lat pozbawienia wolności; jednego z oskarżonych sąd uniewinnił. Trzech sprawców porwania i zabójstwa Olewnika popełniło samobójstwo. W olsztyńskim areszcie w czerwcu 2007 r. w celi powiesił się Wojciech Franiewski, któremu prokuratura miała postawić zarzut sprawstwa kierowniczego zbrodni. Po ogłoszeniu wyroku przez płocki Sąd Okręgowy, na początku kwietnia 2008 r. w podobny sposób w płockim zakładzie karnym popełnił samobójstwo Kościuk. W styczniu 2009 r. w celi tego samego aresztu znaleziono powieszonego Pazika. Sprawę uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika oraz nieprawidłowości w śledztwie z tym związanym bada sejmowa komisja śledcza, o której powołanie zabiegała rodzina Olewników.