Orzeczenie, które zapadło 7 listopada, jest nieprawomocne; obrońcy oskarżonego zapowiedzieli zażalenie. Brunon Kwiecień odpowiada przed sądem za przygotowywanie od lipca do listopada 2012 r. ataku terrorystycznego na konstytucyjne organy RP, nakłanianie w 2011 r. dwóch studentów do przeprowadzenia zamachu oraz nielegalne posiadanie broni i handel nią. Pod koniec października na rozprawie sąd poinformował, że 9 listopada kończy się 2-letni okres pozostawania Brunona Kwietnia w areszcie. Prokurator wniósł, by sąd wystąpił z wnioskiem do Sądu Apelacyjnego o kolejne przedłużenie aresztu oskarżonemu. Przeciwko dalszemu stosowaniu aresztu opowiedzieli się obrońcy oskarżonego. Odnosząc się do zarzutów wskazali, że w zakresie przygotowań do zamachu oskarżony padł ofiarą prowokacji służb, a studenci nie byli namawiani do udziału w zamachu. Sam Brunon Kwiecień oświadczył, że nie ma nic przeciwko dalszemu pozostawaniu w areszcie - pod warunkiem, że trafią tam także agenci ABW, którzy - jak stwierdził - dopuścili się prowokacji wobec niego. Po naradzie sąd postanowił wystąpić z wnioskiem o przedłużenie aresztu o sześć miesięcy. Jak uzasadnił, przemawiają za tym dotychczasowe przesłanki, tj. wysokie prawdopodobieństwo, że oskarżony dopuścił się zarzucanych mu czynów, wysokie zagrożenie karą, obawa matactwa ze strony oskarżonego oraz obawa popełnienia przez niego przestępstwa na wolności. Sąd Apelacyjny uznał, że wniosek jest zasadny i należało go uwzględnić. Wskazał, że w stosunku do oskarżonego nadal istnieje duże prawdopodobieństwo popełnienia przez niego zarzucanych mu czynów i wpływania na zeznania świadków. Uznał, że wymierzenie oskarżonemu surowej kary jest realne i obawa przed nią może go motywować do utrudniania postępowania. Istnieje także uzasadniona obawa popełnienia przez oskarżonego nowego przestępstwa przeciwko życiu, zdrowiu lub bezpieczeństwu powszechnemu. Sąd wskazał także na zawiłość i skomplikowanie procesu, w trakcie którego konieczne jest ustalenie, jaki zamiar towarzyszył działaniu oskarżonego, jak bardzo zbliżył się on do jego realizacji i jak duże było rzeczywiste zagrożenie. Rozczarowania decyzją sądu nie krył jeden z obrońców oskarżonego mec. Maciej Burda. - Po dwóch latach nieskutecznych starań o wolność Brunona Kwietnia mam coraz większe szanse na zwycięstwo w plebiscycie na najbardziej nieskutecznego obrońcę dekady. Na przykład nie potrafię przekonać sądów, że gdy mój klient przekazał małżonce, za pośrednictwem współosadzonego, prośbę o nową szczoteczkę do zębów, to chciał tylko tej nowej szczoteczki i nie była to próba generalna wykorzystania nieformalnych kanałów komunikacji. Inny przykład: nie umiem wykazać, że nie zachodzi najmniejsze prawdopodobieństwo przeprowadzenia nowej próby zamachu, skoro osoby typowane na rzekomych spiskowców to agenci ABW - powiedział mec. Burda. Jak zapewnił, "obrona nie zrezygnuje jednak z zaskarżenia postanowienia o przedłużeniu aresztu" i zaproponuje poręczenie majątkowe. Proces rozpoczął się w styczniu. Ze względu na interes państwa i konieczność ochrony tajemnicy państwowej sąd na czas wyjaśnień Kwietnia i drugiego oskarżonego - o nielegalny handel i posiadanie broni Macieja O. - wyłączył jawność rozprawy. Z wyłączoną jawnością odbywać się też ma składanie wyjaśnień przez niektórych świadków i świadków incognito, wśród których - jak podawała prokuratura - znajdują się agenci ABW rozpracowujący Brunona Kwietnia. W pozostałej części proces jest jawny. Od kilku miesięcy sąd za zamkniętymi drzwiami czyni przygotowania do przesłuchania świadków incognito. Zakończenie postępowania dowodowego zaplanował na kwiecień 2015 r. W śledztwie Kwiecień przyznał się do tego, że przygotowywał i opracowywał zamach na gmach Sejmu, natomiast nie poczuwa się do winy i twierdzi, że inspirowała go inna osoba. Jako inspirującą go i kierującą przygotowaniami do zamachu wskazał osobę, która złożyła zawiadomienie o jego planach. Nie przyznał się do podżegania studentów ani do posiadania broni i handlu nią. Przed sądem oskarżony wyraził zgodę na publikowanie jego wizerunku i pełnych danych osobowych. Grozi mu kara do 15 lat więzienia.