Durczok został w ubiegłym tygodniu zatrzymany pod zarzutem oszustwa i podrobienia weksla. Po przesłuchaniu prokuratura domagała się jego aresztowania na trzy miesiące. W nocy z wtorku na środę Sąd Rejonowy Katowice-Wschód nie uwzględnił jej wniosku. Prokuratura zapowiada zażalenie. PAP otrzymała w poniedziałek z sądu treść uzasadnienia tamtego postanowienia, po zanonimizowaniu i z wykreślonymi fragmentami dokumentu, których ujawnienie mogłoby naruszyć tajemnicę śledztwa. W uzasadnieniu sąd przypomniał treść art. 249 Kodeksu postępowania karnego, który stanowi, że środki zapobiegawcze można stosować w celu zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania, a wyjątkowo także w celu zapobiegnięcia popełnieniu przez oskarżonego nowego, ciężkiego przestępstwa; można je stosować tylko wtedy, gdy dowody wskazują na duże prawdopodobieństwo, że podejrzany lub oskarżony popełnił przestępstwo. Przywołał też art. 258 kpk, zgodnie z którym areszt lub inne środki zapobiegawcze można stosować w razie uzasadnionej obawy ucieczki, ukrywania się podejrzanego czy obawy nakłaniania przez niego świadków do składania fałszywych zeznań czy innego utrudniania postępowania oraz zagrożenia surową karą. Na obydwa te przepisy powołała się prokuratura, składając wniosek o aresztowanie dziennikarza. Uzasadnienie sądu Według sądu, analiza zebranych dotychczas dowodów wskazuje na duże prawdopodobieństwo popełnienia przez Durczoka zarzucanych mu przestępstw, dotyczących podrobienia dokumentów w celu użycia ich za autentyczne, uznał jednak, że dowody nie wskazują na wysokie prawdopodobieństwo, iż dopuścił się także oszustwa. Sąd uznał tym samym, że przesłanka ogólna do stosowania środka zapobiegawczego (dotycząca prawdopodobieństwa popełniania zarzucanych czynów) została spełniona tylko w zakresie części zarzutów. Nie podzielił stanowiska prokuratury o uzasadnionej obawie utrudniania śledztwa i grożącej Durczokowi surowej karze. "Prokurator przytoczył jedynie treść przepisów wskazujących na zaistnienie takich przesłanek, ale lakonicznie podał, że musi wykonać dalsze czynności procesowe z osobowych źródeł dowodowych" - napisał sąd. "Odnośnie przesłanki surowej kary, organ ścigania wskazał, że dotychczas ustalone okoliczności sprawy, w tym ilość spłaconego kredytu, kwota niespłaconego kredytu, ustawowe zagrożenie zarzucanych Kamilowi D. przestępstw uzasadnia, że w razie uznania go za winnego kara mu wymierzona będzie surowa w rozumieniu art. 258 par. 2 kpk" - napisano w uzasadnieniu. "Co ważne, zdaniem prokuratora dla zastosowania wobec podejrzanego tymczasowego aresztowania wystarczającym jest, że grozi mu surowa kara, i nie musi wykazywać innych przesłanek" - dodał sąd, podkreślając, że obawa matactwa powinna wynikać z konkretnych okoliczności. Sąd takich okoliczności na obecnym etapie śledztwa nie dostrzegł. W jego ocenie, znacząca część dowodów jest już zgromadzona i Durczok nie ma możliwości wpływania na przebieg postępowania. "Powaga zarzucanego podejrzanemu czynu jest bezdyskusyjna, ale brak rzeczowego uzasadnienia dla wykazania obawy matactwa i to występującej w takim stopniu natężenia, konkretnej i realnej, że tylko tymczasowe aresztowanie jest w stanie zabezpieczyć dalszy tok śledztwa" - podkreślił sąd. Przypomniał, że informacje o sfałszowaniu weksla pojawiały się mediach już w sierpniu br. i nie stwierdzono, by Durczok próbował torpedować śledztwo i by miał ku temu jakiekolwiek możliwości. Sąd o potencjalnej karze i areszcie Odnosząc się do podnoszonego przez prokuraturę zagrożenia surową karą (nawet do 25 lat więzienia) - co w opinii organów ścigania może potencjalnie skłonić podejrzanego do bezprawnych działań - sąd wskazał, że samo ustawowe zagrożenie nie jest wystarczające do przyjęcia, że aresztowanie jest konieczne. Sąd zwrócił też uwagę, że "tymczasowe aresztowanie nie może stać się antycypacją kary, gdyż w przeciwnym razie w każdej sprawie, gdzie czyn zarzucany byłby zagrożony taką karą, zachodziłaby potrzeba izolacji osoby podejrzanej, a tak nie jest". Podkreślił, że za każdym razem tę przesłankę należy wiązać z potrzebą zabezpieczenia prawidłowego toku śledztwa, mając na uwadze zgromadzane już dowody i zachowanie podejrzanego. Sąd przypomniał też, że gdy są przesłanki utrudniania śledztwa, np. poprzez obstrukcję procesową, możliwe jest stosowanie innych, wolnościowych środków zapobiegawczych. Tę sprawę sąd pozostawia prokuratorowi jako gospodarzowi postępowania. "Immunitet celebryty" Prokuratura Regionalna w Katowicach decyzję sądu uznała w ubiegłym tygodniu za "nieracjonalną i niezrozumiałą". "Sąd łagodniej potraktował podejrzanego, przyznając mu swoisty 'immunitet celebryty', wpływając negatywnie na dalszy tok postępowania" - ocenili prokuratorzy. Zapowiadając w środę złożenie zażalenia, rzeczniczka Prokuratury Regionalnej w Katowicach Agnieszka Wichary powiedziała dziennikarzom, że prokurator nie zgadza się z argumentacją sądu. "Zdaniem prokuratury, postępowanie jest na takim etapie, że wymaga jeszcze kontynuowania - będą weryfikowane przede wszystkim obszerne wyjaśnienia, które podejrzany złożył. W tych wyjaśnieniach mogę wskazać jedynie na to, że pomimo tego, że przyznał się do zarzucanego mu czynu polegającego na podrobieni weksla, który stanowił zabezpieczenie umowy kredytu hipotecznego, to jednakże w swoich wyjaśnieniach umniejszał tę rolę. Wskazywał na zachowanie banku podczas podpisanie kredytu oraz na rolę poręczyciela tego kredytu, a tym samym osoby, która miała się podpisać na tym wekslu" - mówiła prokurator. Obrońcy Durczoka decyzję sądu przyjęli natomiast "z szacunkiem i zrozumieniem". Zapowiedzieli, że przedstawią prokuraturze propozycję innych, wolnościowych środków zapobiegawczych, w tym poręczenia majątkowego. Zarzuty wobec Durczoka Zarzucane Kamilowi Durczokowi przestępstwo to zbrodnia przeciwko środkom płatniczym. Zgodnie z kodeksem karnym przestępstwo z artykułu 310 par. 1 kodeksu karnego, dotyczące m.in. podrobienia papieru wartościowego, jakim jest weksel, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 5 albo karze 25 lat pozbawienia wolności. Zarzuty dotyczą podrobienia weksla i dokumentów z sierpnia 2008 r. towarzyszących zabezpieczeniu kredytu hipotecznego na niemal 3 mln zł. Śledztwo zostało wszczęte w sierpniu br. z zawiadomienia poręczyciela, a także banku, który również jest pokrzywdzony. W ostatnich dniach wpłynęła kluczowa w tej sprawie opinia biegłego z zakresu pisma ręcznego. Jak informowały w sierpniu br. media, w tym roku bank wezwał byłą żonę dziennikarza do wykupu weksla z powodu nieuiszczenia należności przez kredytobiorcę. Kobieta zaprzeczyła, że złożyła na wekslu podpis. Oświadczyła, że został podrobiony, a jej nie było przy sporządzeniu weksla ani go nigdy nie widziała.