Przypomnijmy, że sprawa była rozpatrywana w trybie wyborczym. Trzaskowski, kandydat KO na prezydenta, 14 czerwca podczas spotkania w Wrocławiu powiedział: "Dzisiaj w Polsce prawie milion osób straciło pracę. I też pytam pana prezydenta: dlaczego nie stoi Pan przy wszystkich tych, których rząd pozostawił samym sobie? Co Pan zrobił dla tych wszystkich, którzy dzisiaj tracą pracę?". Właśnie o te słowa toczył się proces. W poniedziałek wniosek rozpoznał warszawski Sąd Okręgowy, orzekając, że Trzaskowski nie musi przepraszać. Jak wskazał sąd apelacyjny w środowym uzasadnieniu, "pojęcie 'dzisiaj' nie może być traktowane dosłownie". "A jeśli mówimy, tak jak wnioskodawca proponował: 'dziś w ostatnim czasie', to już wchodzimy w różne interpretacje, bo można 'przez ostatni okres' rozumieć okres epidemii, okres od początku 2020 r., ale również okres od wyboru obecnego prezydenta na ten urząd" - powiedziała sędzia Marzena Konsek-Bitkowska. Poza tym, "informacja o utracie pracy nie może być zawężana wyłącznie do osób zarejestrowanych jako bezrobotne, czyli takich, które pozostawały w stosunku pracy i został on rozwiązany; obejmuje także osoby, które utraciły możliwość zarobkowania na podstawie umów-zlecenia lub też osoby w samozatrudnieniu, które utraciły kontrakty. Odnosi się to zatem do szerszego kręgu pojęciowego".