W kwietniu br. prokurator pionu śledczego IPN wydał postanowienie w przedmiocie zadysponowania dowodów rzeczowych, zabezpieczonych w lutym br. po przeszukaniu w domu wdowy po zmarłym w 2014 r. Jaruzelskim. Przewidywało ono, że dokumenty podlegające przekazaniu do IPN mają być przekazane prezesowi IPN, co oznaczałoby włączenie ich do zasobu archiwalnego Instytutu oraz udostępnienie historykom i dziennikarzom. Na to postanowienie zażalenie złożył pełnomocnik córki Jaruzelskiego mec. Jan Widacki, który wniósł o jego uchylenie i o wydanie "postanowienia prawidłowego". Jak mówił w maju PAP, jeśli przeszukanie przeprowadzono w sprawie "bezprawnego przetrzymywania" teczki informatora Informacji Wojskowej z lat stalinowskich o kryptonimie "Wolski", to prokurator IPN mógł zatrzymać tylko dowody związane z tą właśnie sprawą. "Tymczasem nic takiego nie znaleziono" - oświadczył adwokat, według którego prokurator "nie może zabierać tego, co popadnie". W czwartek Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście nie uwzględnił zażalenia i zaskarżone postanowienie utrzymał w mocy - podała PAP rzeczniczka Sądu Okręgowego w Warszawie sędzia Ewa Leszczyńska-Furtak. Nie ujawniła uzasadnienia tej decyzji. Mec. Widacki powiedział PAP, że decyzję czy odwołać się od tego postanowienia sądu, podejmie po zapoznaniu się z jego uzasadnieniem. Dodał, że nie był powiadomiony o czwartkowym posiedzeniu; według sądu jego obecność nie była wymagana. 29 lutego br. prokurator IPN w asyście policji przeprowadził w domu wdowy po Jaruzelskim przeszukanie w celu zabezpieczenia dokumentów podlegających przekazaniu do IPN - zabezpieczono wtedy 17 pakietów dokumentów. Jak przypominał IPN, czynności te były dokonane w ramach śledztwa sygn. S 64/15/Zi "w sprawie ukrycia przez osobę do tego nieuprawnioną dokumentów podlegających przekazaniu IPN, tj. o czyn z art. 54 ust. 1 ustawy o IPN". 16 lutego prokuratorzy IPN - na tej samej podstawie - dokonali przeszukania w domu wdowy po b. szefie MSW gen. Czesławie Kiszczaku. Zabezpieczono wówczas 6 pakietów dokumentów, w tym teczkę personalną i pracy TW "Bolka" (pakiety te udostępniono już mediom i naukowcom). Obecnie teczka TW "Bolka" trafiła do Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna w Krakowie, gdzie jest poddawana badaniom z dziedziny pisma porównawczego. Badania mogą potrwać ok. pół roku. Przepisy karne ustawy o IPN przewidują karę od 6 miesięcy do 8 lat więzienia dla tego, kto "będąc w posiadaniu dokumentów podlegających przekazaniu Instytutowi, uchyla się od ich przekazania, utrudnia przekazanie lub je udaremnia". Media twierdziły, że pion śledczy IPN szukał materiałów dotyczących tajnego informatora Informacji Wojska Polskiego "Wolskiego" z lat stalinizmu, którym miał być wtedy Jaruzelski. Prezes IPN Łukasz Kamiński potwierdził te informacje w marcowym wywiadzie dla PAP. "Oczywiście to śledztwo nie toczy się tylko w sprawie jednej konkretnej teczki, jednego zbioru dokumentów, tylko jest to ogólna kwestia przechowywania dokumentów przez osoby nieuprawnione; natomiast jest prawdą, że jednym z wątków tego śledztwa są poszukiwania teczki tajnego informatora Informacji Wojskowej o pseudonimie Wolski" - mówił. Według mediów IPN podejrzewał, że teczka "Wolskiego" może znajdować się w domu zmarłego w 2015 r. Kiszczaka - co się miało nie potwierdzić. Art. 25 ustawy o IPN stanowi, że przekazaniu do archiwum Instytutu podlegają "dokumenty, zbiory danych, rejestry i kartoteki wytworzone oraz zgromadzone przez organy bezpieczeństwa państwa, organy więziennictwa, sądy i prokuratury oraz organy bezpieczeństwa III Rzeszy Niemieckiej i Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich". Według ustawy, prezes IPN "może zażądać wydania także innej dokumentacji niż wskazana w art. 25, niezależnie od czasu jej wytworzenia lub zgromadzenia, jeżeli jest ona niezbędna do wypełnienia zadań Instytutu Pamięci określonych w ustawie". W 2006 r. media ujawniły dokumenty IPN, z których wynikało, że Jaruzelski pod pseudonimem "Wolski" współpracował w latach 1949-1954 jako agent informator z Informacją Wojskową. Jaruzelski nazwał te informacje pomówieniem. Jako "brednię" określił zaś opisany w 2010 r. przez "Biuletyn IPN" raport kontrwywiadu NRD z 1986 r., z którego miało wynikać, że został zwerbowany w 1952 r. do współpracy z IW przez jej ówczesnego oficera Czesława Kiszczaka. Zaprzeczał temu również sam Kiszczak.