Sędzia Sylwia Urbańska, rzecznik prasowy ds. cywilnych warszawskiego SO, powiedziała PAP, że "w dwóch sprawach w poniedziałek Sąd Okręgowy w Warszawie wydał postanowienia o oddaleniu wniosków". "Jedna sprawa nadal oczekuje na rozstrzygnięcie" - dodała. Według informacji medialnych kolejny z wniosków oczekuje natomiast jeszcze na uzupełnienie. Pod koniec listopada ub.r., gdy wnioski wpłynęły, sędzia Urbańska informowała, że ich żądanie "obejmuje zakazanie obowiązanym rozpowszechniania bezpodstawnych wypowiedzi naruszających dobra osobiste NBP, sugerujących niezgodne z prawem działania organów Banku, przez insynuowanie, że Prezes NBP uczestniczył w tzw. 'aferze KNF'". "Uprawniony żąda także nakazania tymczasowego usunięcia artykułów prasowych dotyczących tzw. 'afery KNF'" - dodawała. Rzeczniczka SO mówiła, iż jako obowiązane we wnioskach wskazane były osoby fizyczne - dziennikarze będący autorami artykułów. Nie ujawniła wówczas personaliów tych dziennikarzy oraz redakcji, w jakich pracują, a także tytułów tekstów, o usunięcie których wnioskuje NBP. Według mediów chodziło o publikacje "Gazety Wyborczej" i "Newsweek Polska". NBP skierowało także pozwy Z kolei pełnomocnik NBP mec. Jolanta Turczynowicz-Kieryłło powiedziała we wtorek PAP, że "w sprawach dotyczących naruszeń dóbr osobistych NBP zostały skierowane do sądu zarówno wnioski o zabezpieczenie, jak również pozwy - także będziemy oczekiwać na rozstrzygnięcia". "Żadne orzeczenie sądu w tych sprawach nie zostało nam jeszcze doręczone i nie znamy jego treści. Dopiero po otrzymaniu orzeczeń z sądu zapoznamy się z argumentacją i zostaną podjęte decyzje co do dalszych kroków prawnych. Na pewno NBP podtrzymuje swoje stanowisko dotyczące żądania poszanowania dóbr osobistych NBP w publikacjach medialnych" - podkreśliła adwokat. W listopadzie biuro prasowe NBP informowało, iż "Narodowy Bank Polski wszczął procedury prawne mające na celu ochronę dóbr osobistych instytucji zaufania publicznego również na drodze sądowej". "Konieczność obrony dobrego imienia NBP wynika z jego ustrojowej pozycji i troski o szeroko rozumiane bezpieczeństwo ekonomiczne kraju" - dodawało. Mec. Turczynowicz-Kieryłło mówiła zaś wówczas, iż zostały wszczęte procedury prawne "w celu ochrony dobrego imienia NBP i przeciwdziałania wypowiedziom powodującym podważanie zaufania do konstytucyjnych organów państwa". Afera KNF "Gazeta Wyborcza" napisała 13 listopada ub.r., że w marcu 2018 r. ówczesny przewodniczący KNF Marek Chrzanowski zaoferował właścicielowi Getin Noble Banku Leszkowi Czarneckiemu przychylność dla Getin Noble Banku w zamian za około 40 mln zł - miało to być wynagrodzenie dla wskazanego przez szefa KNF prawnika. Czarnecki nagrał rozmowę, jednak w nagraniu nie znalazła się wypowiedź Chrzanowskiego o tej kwocie. Według biznesmena szef KNF pokazał mu kartkę, na której napisał "1 proc.", co miało stanowić część wartości Getin Noble Banku "powiązaną z wynikiem banku". Z nagrania, którego stenogram Czarnecki przekazał prokuraturze wraz z zawiadomieniem o przestępstwie wynikało, że Chrzanowski miał proponować mu następujące przysługi: usunięcie z KNF Zdzisława Sokala - przedstawiciela prezydenta w Komisji i szefa Bankowego Funduszu Gwarancyjnego - bo był on zwolennikiem przejęcia banków Czarneckiego (Getin Noble Banku i Idea Banku) przez państwo; złagodzenie skutków finansowych zwiększenia tzw. stopy podwyższonego ryzyka (kosztowało to bank ok. 1 mld zł) oraz życzliwe podejście KNF i NBP do planów restrukturyzacji banków Czarneckiego. Po publikacji "GW" Chrzanowski - który wyjechał w podróż służbową do Singapuru - został wezwany przez premiera Mateusza Morawieckiego. Po południu poinformował, że składa dymisję. Były szef KNF został zatrzymany 27 listopada ub. roku. W śląskim wydziale Prokuratury Krajowej usłyszał zarzut przekroczenia uprawnień w związku z rozmową z właścicielem Getin Noble Banku. Nie przyznał się do winy. W zeszłym tygodniu wobec b. szefa KNF prokuratura zastosowała 250 tys. zł poręczenia majątkowego, dozór policji oraz zakaz kontaktowania się ze świadkami w sprawie.