Płatek podkreśliła, że sąd starał się orzec maksymalnie obiektywny wyrok; jednak uzasadniając go, choć dostrzegł, że Katarzyna W. nie miała wsparcia, nie wyciągnął z tego wniosku przy orzekaniu wymiaru kary. "Powstaje pytanie, jak w kraju praworządnym, w porządku kulturowym, w którym do matki i dziecka przywiązuje się tak dużą wagę, w którym istnieją ustawy mówiące o edukacji seksualnej, o powszechnym dostępie do środków antykoncepcyjnych, o powszechnym dostępie do instytucji wsparcia matki i rodziny, dochodzi do niechcianych ciąż i takich tragedii" - zaznaczyła. Podkreśliła, że w sprawie Katarzyny W. inny, równie ważny, oskarżony nie został zidentyfikowany. "Tym oskarżonym jesteśmy my: ludzie, którzy tworzą prawo, a potem pozwalają sobie, by go nie przestrzegać. Sąd nie wyciągnął wniosków z tego, co sam stwierdził - gdyby prawo, na które sąd się powoływał, rzeczywiście działało, najprawdopodobniej nie byłoby sprawy Katarzyny W." - zaznaczyła. Płatek zwróciła uwagę na kontekst kulturowy, który - w jej ocenie - sąd wziął pod uwagę w ograniczonym zakresie. "Dziewczyna, której zależy na opinii, której zależy na swoim mężu, która chce coś osiągnąć w życiu. Czy naprawdę mogła zerwać z obrazem matki Polki? To nierealistyczne wymaganie" - oceniła. Płatek dodała, że jest pod dużym wrażeniem kultury i dbałości sądu o przedstawienie w uzasadnieniu jak największej liczby czynników, które wpłynęły na podjętą przez sąd decyzję. We wtorek Sąd Okręgowy w Katowicach wymierzył Katarzynie W. karę 25 lat więzienia za zabicie w styczniu zeszłego roku półrocznej córki Magdy oraz za sprowadzanie śledztwa na fałszywe tory. "Jesteśmy pewni, że Katarzyna W. dokonała zarzuconego jej zabójstwa. Po procesie mamy stuprocentową pewność. Gdybyśmy byli przekonani o jej winie na 99 procent, to by została uniewinniona. Nie znaleźliśmy też dowodów, by ktoś jej w zbrodni pomagał. Sama zabiła, sama też zakopała zwłoki" - mówił w ustnym uzasadnieniu wyroku przewodniczący składu orzekającego sędzia Adam Chmielnicki. Jednym z najważniejszych dowodów w sprawie były opinie biegłych medyków. Według nich półroczna Magda zmarła na skutek gwałtownego uduszenia. Adwokat oskarżonej twierdził, że możliwe jest, aby dziecko zmarło w wyniku nieszczęśliwego wypadku tzw. laryngospazmu - czyli odruchowego skurczu krtani. Sama Katarzyna W. utrzymuje, że dziecko wypadło jej z rąk na podłogę i umarło po kilku nieudanych próbach nabrania powietrza.