Sąd częściowo uznał powództwo i stwierdził, że do naruszenia dóbr Anny Domińskiej doszło poprzez wpisy w kalendarium książki dat o zarejestrowaniu i wyrejestrowaniu Lecha Wałęsy jako TW SB - wbrew wyrokowi sądu lustracyjnego, o którym nie napisano w książce. Sąd nakazał wydawcy przeproszenie córki Wałęsy na całej stronie ogólnopolskiego wydania "Gazety Wyborczej" w ciągu miesiąca po uprawomocnieniu się wyroku, usunięcie wpisów w kalendarium w przyszłych wydaniach książki oraz wpłatę 5 tys. zł na rzecz Fundacji "Sprawni Inaczej" w Gdańsku. Anna Domińska (z domu Wałęsa) żądała od wydawcy opublikowania przeprosin w mediach za zawarte w książce "inwektywy i kłamstwa" na temat swojego ojca. Jak podnosiła, wydana przez spółkę Arcana książka "Lech Wałęsa. Idea i Historia" narusza jej uczucia, wyrażające się szacunkiem i miłością do ojca oraz jej poczucie godności osobistej. Chciała także zakazu druku, rozpowszechniania i sprzedaży komu innemu praw do książki Zyzaka. Domagała się również, aby wydawca za jej krzywdę i cierpienia moralne zapłacił 20 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz Fundacji "Sprawni Inaczej" w Gdańsku. Według niej, książka "Lech Wałęsa. Idea i Historia", oparta na obronionej w czerwcu 2008 r. na Uniwersytecie Jagiellońskim pracy magisterskiej Zyzaka, narusza jej uczucia, wyrażające się szacunkiem i miłością do ojca oraz jej poczucie godności osobistej, rozpowszechnia inwektywy i oszczerstwa dotyczące Wałęsy, wnosząc w ten sposób do sfery publicznej kłamliwe informacje na jego temat. Jak podnosiła w pozwie, nawiązując do sformułowań i określeń zawartych w książce, jej ojciec nie jest ani nigdy nie był "obszczymurkiem", nie jest ani nigdy nie był "miałki intelektualnie", ani "nigdy nie był PRL-owskim agentem SB, TW Bolek czy też jakimkolwiek innym agentem", o czym mówi prawomocne orzeczenie Sądu Lustracyjnego. Sąd uznał, że roszczenie powódki jest w części uzasadnione. Powołał się na szczególną więź emocjonalną i rodzinną, łączącą ją z ojcem i stwierdził, że wydanie książki, w której znajdują się fakty godzące w dobre imię ojca, godzi także w dobra Anny Domińskiej. Za fakt niezgodny z prawdą uznał sąd wpisane w kalendarium daty zarejestrowania Lecha Wałęsy i wyrejestrowania z rejestru "czynnych agentów SB", "podczas gdy wyrok sądu lustracjnego oczyścił Lecha Wałęsę z tych zarzutów". Zdaniem sądu, "autor książki jako historyk w pracy naukowej powinien przynajmniej przytoczyć to orzeczenie i odnieść się do niego". "Z treści książki nie wynika, by zapoznał się z tym orzeczeniem. Uznać zatem należy, że autor książki podał w kalendarium nieprawdziwy fakt dotyczący Lecha Wałęsy, a strona pozwana wydała tę książkę zawierającą nieprawdziwe fakty, krzywdzącą niewątpliwie i godzącą w dobra Lecha Wałęsy i jego córki" - podał sąd w uzasadnieniu wyroku.