Dwa spośród wniesionych protestów SN uznał za zasadne. Wskazał jednak, iż stwierdzone "naruszenia przepisów ustawy o referendum ogólnokrajowym nie uzasadniają unieważnienia głosowania i nie miały wpływu na wynik referendum". W związku z jednym z tych protestów SN unieważnił wynik głosowania z jednej z komisji z Siemianowic Śląskich w odniesieniu do jednego z pytań referendum. Ponieważ chodziło o ponad sto głosów, decyzja ta - jak zaznaczył SN - nie ma wpływu na ogólny wynik głosowania w kraju. Jeden z protestów SN uznał za niezasadny, zaś pozostałe 10 pozostawił bez dalszego biegu. Uchwałę w przedmiocie ważności referendum podjęła Izba Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych SN. Zgodnie z ustawą o referendum ogólnokrajowym SN "w składzie całej Izby Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności referendum, podejmując w tej sprawie uchwałę nie później niż w 60 dniu od dnia ogłoszenia wyniku referendum". Frekwencja w referendum 6 września wyniosła 7,80 proc. Wyniki nie były więc wiążące, gdyż do urn poszła mniej niż połowa uprawnionych do głosowania. Wiceszef PKW Wiesław Kozielewicz oceniał we wrześniu, że "to był jeden z najdroższych sondaży przeprowadzonych w Europie". Środowe rozstrzygnięcie SN nie jest jednak związane z kwestią wiążącego lub niewiążącego wyniku referendum. Na pytanie: "czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu", "tak" odpowiedziało 78,75 proc. głosujących. Z kolei na pytanie: "czy jest Pani/Pan za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa", 82,63 proc. udzieliło odpowiedzi negatywnej. "Tak" na pytanie: "czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika" odpowiedziało 94,51 proc. uczestniczących w referendum.