Dwa protesty wyborcze SN uznał za niezasadne. Pozostałe 50 protestów sąd pozostawił bez dalszego biegu, gdyż nie spełniały one przesłanek formalnych np. zostały wniesione w niewłaściwym terminie.Protesty wyborcze można było składać przez trzy dni od podania przez PKW do publicznej wiadomości oficjalnych wyników wyborów prezydenckich, czyli do 28 maja (w przypadku przesyłki pocztą decydowała data jej nadania). Do 17 czerwca do SN wpłynęło 58 protestów, sąd wszystkie rozpoznał. 23 czerwca SN w składzie całej Izby Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych podejmie uchwałę ws. ważności wyborów prezydenckich. Jeden z protestów, które SN uznał za zasadny, ale niemający wpływu na wynik wyborów, dotyczył naruszenia zasady tajności głosowania - powiedział PAP Krzysztof Michałowski z zespołu prasowego SN. Wniósł go wyborca, który twierdził, że w głosowaniu korespondencyjnym zastosowano koperty, przez które pod światło można było zobaczyć, na kogo wyborca oddał głos. W kolejnym z zasadnych protestów podniesiono zarzuty nieprawidłowego policzenia głosów w jednej z obwodowych komisji wyborczych w Olsztynie. "Wyborca głosował tam na podstawie zaświadczenia o prawie do głosowania, a z protokołu tej komisji wynikało, że nie oddano w niej żadnego głosu na podstawie takiego zaświadczenia" - powiedział Michałowski. Trzeci z zasadnych protestów pochodził od osoby, która przed I turą złożyła wniosek o dopisanie do spisu wyborców poza miejscem zamieszkania. W II turze chciała zagłosować w miejscu zamieszkania, jednak okazało się, że jest tam skreślona ze spisu wyborców. Kolejny z protestów - uznanych przez SN za zasadny - dotyczył podobnej sytuacji. Osoba przed I turą została dopisana do spisu wyborców w szpitalu; po powrocie ze szpitala, w drugiej turze wyborów nie mogła zagłosować, gdyż była wykreślona ze spisu wyborców w miejscu zamieszkania. W piątym proteście uznanym częściowo za zasadny, wyborcy ze Szczecina informowali, że złożyli drogą elektroniczną wnioski o wydanie zaświadczeń o prawie do głosowania poza miejscem zamieszkania, ale zaświadczeń nie odebrali. "W dniu wyborów okazało się, że mimo iż zaświadczeń nie odebrali, zostali skreśleni ze spisu wyborców w miejscu zamieszkania" - powiedział Michałowski. Ostatni zasadny protest skierował wyborca, który dopisał się do spisu wyborców poza miejscem zamieszkania i tam zagłosował. Po powrocie do domu okazało się, że wyborca ten w miejscu zamieszkania nie został skreślony ze spisu wyborców. Najwięcej, 17 protestów wnieśli wyborcy z Mazowsza. Do SN nie wpłynęły żadne protesty pochodzące z województw kujawsko-pomorskiego, lubuskiego, łódzkiego i podlaskiego. Majowe wybory prezydenckie wygrał Andrzej Duda (51,55 proc.); w drugiej turze wyborów pokonał urzędującego prezydenta Bronisława Komorowskiego (48,45 proc.).