Łącznie do SN trafiło 5,8 tys. protestów wyborczych. Jak już wcześniej informowano w pierwszej kolejności rozpatrywane są protesty tzw. indywidualne, a w dalszej kolejności Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN zajmie się protestami, w których zarzuty są tożsame i powtarzają się. "Takie protesty są analizowane pod kątem możliwości połączenia do wspólnego rozpoznania" - zaznaczył SN. "Wydane już zostały pierwsze zarządzenia o połączeniu spraw do wspólnego rozpoznania" - poinformował Krzysztof Michałowski z zespołu prasowego SN. Pierwsze protesty wyborcze SN rozpoznał w zeszłym tygodniu - w czwartek. Jak przekazał Michałowski do wtorku do godz. 16 "SN załatwił w sumie 206 protestów wyborczych, w tym zarzuty siedmiu protestów SN uznał za zasadne, lecz bez wpływu na wynik wyborów, w przypadku 15 protestów zarzuty zostały uznane za niezasadne, a pozostałe 184 protesty SN pozostawił bez dalszego biegu". Spośród protestów rozpoznanych we wtorek za zasadny uznano m.in. protest, w którym wyborca wskazał, że podczas głosowania w II turze - mimo dopisania się do spisu wyborców w innej miejscowości - w miejscu zamieszkania nadal widniał na liście wyborców i nie był skreślony. "Wnoszący protest wskazywał, że przez to, że nie został wykreślony ze spisu, mógł oddać głos dwukrotnie, czego, jak podkreślał, nie uczynił" - powiedział Michałowski. W innym z zasadnych protestów wyborca przekazywał, że w jednej z komisji wyborczych w Białogardzie (woj. zachodniopomorskie) był świadkiem jak zastępca przewodniczącego komisji wydał kartę do głosowania osobie bez okazania dokumentu pozwalającego stwierdzić jej tożsamość. "Zastępca przewodniczącego komisji stwierdził, że zna wyborcę i wydał kartę na tej podstawie oraz na podstawie zaświadczenia o zagubieniu wszystkich dokumentów wydanego przez podinspektora ds. dowodów osobistych z up. burmistrza Białogardu. Fakt ten został odnotowany w protokole w uwagach męża zaufania" - poinformował SN. Za zasadny uznano na przykład także protest wniesiony przez osobę, której "w drugiej turze wyborów odmówiono wydania karty do głosowania ze względu na to, że gdy chciała oddać swój głos, przy jej nazwisku na liście wyborców widniał już podpis innej osoby". Zdarzały się też protesty jednozdaniowe - bez uzasadnienia W zeszłym tygodniu informowano o trzech protestach spośród uznanych dotychczas za zasadne, lecz niemających wpływu na wynik wyborów. Tamte protesty dotyczyły pojedynczych wyborców, którzy w I turze wyborów głosowali za granicą - w Londynie, Manchesterze i Sztokholmie - zaś w II turze chcieli głosować w kraju. Zgłosili oni w związku z tym u konsulów prośby o wykreślenie ze spisów wyborców i przesłanie zaświadczeń uprawniających do głosowania w II turze w miejscu pobytu. Wyborcy ci do dnia wyborów nie otrzymali jednak takich zaświadczeń, co uniemożliwiło im udział w wyborach. Z kolei odnosząc się do spraw pozostawionych bez dalszego biegu, zespół prasowy wskazuje, że zdarzają się też protesty jednozdaniowe - bez uzasadnienia. Protest wyborczy mógł dotyczyć naruszeń, które miały miejsce zarówno w czasie głosowania podstawowego w I turze 28 czerwca br., jak i w czasie ponownego głosowania w II turze 12 lipca br. Prawo wniesienia protestu przysługiwało przewodniczącemu właściwej komisji wyborczej, pełnomocnikowi wyborczemu oraz wyborcy, którego nazwisko w dniu wyborów było umieszczone w spisie wyborców w jednym z obwodów głosowania. "Protest wniesiony przez osobę do tego nieuprawnioną (np. wyborca nieumieszczony w spisie wyborców, partia polityczna, zastępca przewodniczącego właściwej komisji wyborczej, stowarzyszenie, organizacja, itd.) zostanie pozostawiony bez dalszego biegu" - podawał SN. Uchwałę w sprawie ważności wyboru prezydenta Sąd Najwyższy podejmuje w ciągu 21 dni od dnia podania wyniku wyborów do publicznej wiadomości przez PKW. SN rozstrzyga o ważności wyboru Prezydenta RP na podstawie opinii wydanych w wyniku rozpoznania protestów oraz sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW.