Dla rodziców dziecka, którzy po śmierci syna porzucili jego ciało, prokurator żądał 15 lat więzienia. Zdaniem oskarżenia niezależnie od tego, który z rodziców uderzył chłopczyka, obydwoje powinni zostać skazani za zabójstwo z tzw. zamiarem ewentualnym. Prokuratura przyjęła, że oboje godzili się na śmierć dziecka, nie udzielając mu pomocy, pomimo konieczności natychmiastowego podjęcia leczenia. Obrona kwestionowała taką kwalifikację i domagała się uniewinnienia od najpoważniejszego zarzutu, za pozostałe zaś - wymierzenia łagodnej kary. Chodzi m.in. o nielegalne posiadanie amunicji przez ojca Szymona. Dziecko zmarło w 2010 r. w Będzinie (Śląskie). Ciało chłopca oskarżeni porzucili później na peryferiach Cieszyna, w stawie. Proces Jarosława R. i jego byłej partnerki - matki Szymona Beaty Ch. rozpoczął się we wrześniu 2013 r. Oskarżeni wzajemnie obarczali się winą. Ich wyjaśnienia dotyczące okoliczności śmierci dziecka były sprzeczne. Zdaniem Beaty Ch. Jarosław R., nie mogąc uspokoić płaczącego Szymona, po raz pierwszy miał go uderzyć 24 lutego 2010 r. Trzy dni później ojciec miał zadać Szymonowi kolejny silny cios pięścią w brzuch. Tego samego dnia dziecko zmarło. Jarosław R. mówił, że to Beata Ch. uderzyła dziecko otwartą dłonią w brzuch, a innym razem - że nadepnęła na brzuch Szymona, a chwilę wcześniej klęczała na dziecku, leżącym na wersalce. Rodzice Szymona z Będzina odpowiadali także za wyłudzenie świadczeń socjalnych i dodatków mieszkaniowych, dlatego łączne kary dla małżeństwa to 10 i 5 lat więzienia.