We wtorek SA oddalił apelację powodów od wyroku sądu I instancji, który nie uwzględnił ich pozwu o zapłatę 15 mln zł odszkodowania. SA uznał, że pozew Jezierskich nie jest zasadny. Zarazem przyznał, iż - jak uznał wcześniej Sąd Najwyższy - doszło do zaniechania legislacyjnego ze strony państwa, które nie wydało ustawy regulującej roszczenia co do lasów zabranych właścicielom przez komunistyczne władze pod II wojnie światowej. Pełnomocnik nieobecnych w SA powodów mec. Igor Magiera był zaskoczony takim wyrokiem. Nie wyklucza on kasacji do Sądu Najwyższego. W 2009 r. wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski zdecydował o zwrocie spadkobiercom przedwojennego właściciela Józefa Jezierskiego cennego zespołu pałacowo-parkowego w Otwocku (zapewne projektu słynnego architekta Tylmana z Gameren). Majątek ten, jak wykazały ekspertyzy, nie mógł być upaństwowiony na podstawie komunistycznego dekretu o reformie rolnej z września 1944 r., ponieważ nie był gruntem rolnym. Bracia Jezierscy wystąpili też o odszkodowanie od państwa za niezwrócone im lasy w okolicy. Powołali się na art. 7 ustawy z 2001 r. o zachowaniu narodowego charakteru strategicznych zasobów naturalnych kraju. Stanowi ona, że strategiczne zasoby pozostają własnością państwową. Zarazem jej art. 7 zapowiadał, że roszczenia byłych właścicieli lub ich spadkobierców z tytułu utraty własności zasobów (w tym lasów) zaspokojone zostaną w formie rekompensat wypłacanych z budżetu państwa na podstawie odrębnych przepisów. Takie zapisy znalazły się w ustawie reprywatyzacyjnej, ale nie weszły w życie wobec skutecznego jej zawetowania przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego w 2001 r. Warszawski sąd okręgowy i apelacyjny oddaliły pozew uznając, że art. 7 ustawy z 2001 r. nie może być jedyną podstawą roszczenia, a ustawodawca nie miał obowiązku uchwalenia szczegółowych przepisów odszkodowawczych. W czerwcu 2012 r. Sąd Najwyższy (do którego odwołali się powodowie) nakazał jednak SA ponowne zbadanie apelacji powodów. SN uznał bowiem, że doszło do zaniechania legislacyjnego po stronie ustawodawcy, który miał obowiązek przyjąć takie przepisy. SN podzielił zaś opinię sądów co do niemożliwości dochodzenia roszczeń na podstawie art. 7 ustawy. We wtorek mec. Magiera wnosił do SA, by skierował sprawę do ponownego zbadania w sądzie okręgowym. Powołał się, że SN uznał roszczenie co do zasady za uzasadnione. W rozmowie z PAP podkreślił, że gdyby ustawa reprywatyzacyjna nie została zawetowana, powodowie mieliby prawo na jej podstawie do bonów reprywatyzacyjnych. Przedstawiciel Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa wniósł o oddalenie apelacji i tym samym całego pozwu. Radca Prokuratorii Mikołaj Wilk dowodził, że samo orzecznictwo SN w tej sprawie jest rozbieżne. SA uznał, że powodowie nie mają możliwości prawnej dochodzić swych roszczeń. "Nie jest możliwe ustalenie kręgu osób dotkniętych zaniechaniem legislacyjnym przez odwoływanie się do przepisów, które nigdy nie były obowiązującym prawem, skoro je zawetowano" - mówiła w uzasadnieniu wyroku sędzia SA Marzena Konsek-Bitkowska. Dodała, że nie można z tego wywodzić swych uprawnień. Zdaniem SA można zatem odwoływać się jedynie do art. 7 ustawy z 2001 r., ale "na tej podstawie nie da się ustalić, że powodowie byliby objęci przepisami, które powinny były być uchwalone". - Sąd nie jest ustawodawcą - podkreśliła sędzia Konsek-Bitkowska. Zwróciła uwagę, że działania, które doprowadziły do wywłaszczenia mienia powodów, "nie zostały nigdy zdelegalizowane". Z niemal 9 mln ha lasów państwowych ok. 1,5 mln ha to dawne lasy prywatne, przejęte przez państwo na mocy dekretu PKWN z grudnia 1944 r. Niektórzy b. właściciele lasów próbują dochodzić roszczeń na drodze sądowej, inni - na administracyjnej. W jednej ze spraw złożono już skargę konstytucyjną do Trybunału Konstytucyjnego na niewykonanie od 11 lat art. 7 ustawy z 2001 r. W skardze zarzucono ustawodawcy, że art. 7 wprowadził w błąd obywateli co do przysługujących im praw i naruszył tym samym konstytucję. W 2011 r. Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz pisała do władz w tej sprawie, że wydanie przepisu blankietowego, które nie pociągnęło za sobą uchwalenia przepisów odrębnych, jest niewątpliwie zaniechaniem legislacyjnym. Polska jest jedynym państwem postkomunistycznym, które nie uregulowało całościowo stosunków własnościowych.