Sąd nieprawomocnie uwzględnił dziś pozew o ochronę dóbr osobistych, w którym grupa ITI żądała od J. Kaczyńskiego przeprosin w głównych gazetach. ITI chciało też wpłaty 100 tys. zł na cel charytatywny; sąd obniżył tę kwotę. Według ITI podał on nieprawdę naruszającą reputację ITI, a nie może zasłaniać się immunitetem, bo "oszczerstwo nie jest nim chronione". Strona pozwana wnosiła albo o oddalenie pozwu (dowodząc, że słowa prezesa PiS były dopuszczalną krytyką partii rządzącej), albo też o jego odrzucenie z powodów formalnych (bo J. Kaczyńskiego chroni immunitet poselski, którego mu w tej sprawie nie uchylono). "Zdumiewająca rzecz, że pan Donald Tusk nie skłania pani prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz, żeby odebrała te pół miliarda złotych, które ITI otrzymuje na stadion. Poza tym te dwa stadiony (Narodowy i Legii - red.) są od siebie oddalone o 3,8 tys. metrów i ten drugi nie jest specjalnie Warszawie potrzebny" - mówił J. Kaczyński wiosną 2009 r. Wspominał też o "niejasnych powiązaniach" ITI z PO. Za to ITI (Legia należy do tego holdingu, który jest też m.in. właścicielem telewizji TVN) pozwała Kaczyńskiego. Podkreślano, że żadna spółka grupy ITI nie dostała jakichkolwiek kwot z budżetu Warszawy na rozbudowę stadionu, który jest własnością miasta, a Legia podpisała tylko z ratuszem umowę na dzierżawę obiektu. Adwokaci prezesa PiS przyznawali, że ITI nie otrzymała "bezpośredniego transferu gotówkowego", ale była "beneficjentem umowy". Sąd: J. Kaczyński podał nieprawdę Jarosław Kaczyński wprowadził w błąd społeczeństwo, podając nieprawdę o przeznaczeniu dla ITI przez władze Warszawy 460 mln zł na przebudowę stadionu Legii - uznał sąd. Podkreślił, iż słowa prezesa PiS spowodowały spadek akcji TVN i trudności ITI z kredytem. Sąd Okręgowy w Warszawie nieprawomocnie nakazał Kaczyńskiemu opublikowanie przeprosin ITI za tę wypowiedź w "Gazecie Wyborczej", "Rzeczpospolitej", "Dzienniku", "Naszym Dzienniku" oraz w serwisie internetowym PiS (ITI chciała przeprosin także w telewizjach). Mocą wyroku Kaczyński ma też wpłacić 10 tys. zł na fundację budowy kościoła Opatrzności Bożej (ITI wnosiła o 100 tys.) oraz zwrócić powodom ponad 6 tys. zł kosztów sprawy. Pełnomocnik nieobecnego w sądzie pozwanego powiedział dziennikarzom, że decyzja o apelacji zapadnie po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku. W ustnym uzasadnieniu sędzia Krystyna Stawecka mówiła, że pozwany znał prawdziwe okoliczności przebudowy stadionu, będącego własnością miasta, bo rozmowy o przebudowie zaczął prezydent stolicy Lech Kaczyński, pierwszą umowę dzierżawy obiektu podpisał Kazimierz Marcinkiewicz, a dopiero za rządów PO rada miasta podjęła uchwałę o przekazaniu środków z budżetu na przebudowę. Sędzia dodała, że wypowiedź pozwanego jest bezprawna w sensie prawa cywilnego. Dodała, że prawo chroni tylko taką krytykę, która jest "rzetelna, rzeczowa i sprawdzona pod kątem prawdziwości", a nie może być "pomówieniem dla doraźnych celów politycznych". Sąd oddalił wniosek strony pozwanej o odrzucenie pozwu z uwagi na chroniący pozwanego immunitet, bo ocenił, że Kaczyński wypowiadał się jako lider partii, a nie jako parlamentarzysta. Kwotę 100 tys. zł zadośćuczynienia sąd uznał za wygórowaną, bo musi ona "odpowiadać możliwościom pozwanego", a 10 tys. "wydaje się wystarczające". Zieliński: Wyrok sądu niesprawiedliwy Wyrok sądu wydaje mi się niesprawiedliwy - powiedział Jarosław Zieliński (PiS), komentując wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie. - Nie znam tego wyroku (...). Trudno nie znając uzasadnienia mi to komentować - powiedział Zieliński. - Ale jedno, co mogę powiedzieć - w pierwszym odczuciu - wydaje mi się, że jest to wyrok przede wszystkim bardzo niesprawiedliwy, bo powszechnie wiadomo, jak było i o tym Jarosław Kaczyński powiedział. Karanie za prawdę jest zwyczajem, z którym trudno się zgodzić, praktyką, którą trudno zaakceptować - zaznaczył. - Ja odbieram ten wyrok jako bardzo niesprawiedliwy i martwię się, że takie wyroki w Polsce zapadają - podkreślił.