SA zmienił wyrok sądu I instancji, który w marcu br. oddalił powództwo Michnika wobec IPN. SA nakazał IPN przeprosiny za bezprawne naruszenie dóbr Michnika na stronie internetowej IPN i w "Rzeczpospolitej". IPN ma w nich m.in. wyrazić ubolewanie za swój "brak staranności" i przyznać, że na podstawie źródeł historycznych mógł bez trudu ustalić prawdę. W 2008 r., w przypisie książki IPN o Marcu'68 podano, że ojciec Michnika - jednego z bohaterów tamtych wydarzeń - Ozjasz Szechter był skazany w 1934 r. przez Sąd Okręgowy w Łucku (dziś Ukraina) na 8 lat więzienia za szpiegostwo na rzecz ZSRR. Michnik uznał, że godzi to w jego prawo do kultywowania pamięci o ojcu, którego w latach 30. skazano nie za szpiegostwo, ale za działalność w Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy i "próbę zmiany przemocą ustroju Państwa Polskiego". Pozwał IPN o ochronę dóbr osobistych, jakimi jest m.in. prawo o dobrej pamięci o bliskich. Za podanie nieprawdziwej wiadomości żądał przeprosin w "GW" i "Rzeczpospolitej" oraz wpłaty 50 tys. zł odszkodowania na cel społeczny. IPN w odpowiedzi na pozew pisał, że "kultywowanie dobrej pamięci o zmarłym polega na paleniu świeczki na jego grobie". IPN chciał też by Michnik wylegitymował się aktem urodzenia, by stwierdzić, czy nieżyjący od 1982 r. Szechter rzeczywiście był jego ojcem. Prawnicy IPN podkreślali, że o skazaniu Szechtera "za komunizm" mówił wielokrotnie sam Michnik, a o wyroku za szpiegostwo pisano już wcześniej, zaś Michnik nie reagował, "aż napisał to znienawidzony IPN - więc można teraz dowalić". Wnosząc o oddalenie pozwu IPN podkreślał, że załączono już erratę do książki, a Instytut przeprosił "wszystkich, których dobra osobiste mogły zostać naruszone" stwierdzeniem, że Szechtera skazano za szpiegostwo. W przeprosinach dodano, że sąd skazał go za próbę zmiany przemocą ustroju państwa przez działalność w KPZU. IPN przywoływał przedwojenne przepisy, że za szpiegostwo groziła kara do 10 lat więzienia, a za próbę oderwania od Polski południowo-wschodnich województw i przyłączenia ich do Rosji Sowieckiej oraz za próbę wprowadzenia w II RP "ustroju komunistyczno-radzieckiego" - nawet kara śmierci. Krzysztof Zając z IPN mówił, że niekiedy historykom niebędącym prawnikami "trudno jest odróżnić kradzież od kradzieży z włamaniem, a rozbój od gróźb karalnych". W marcu br. Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił pozew, oceniając, że w ogóle nie doszło do naruszenia dóbr Michnika. Według SO, nie dowiódł on, że podanie przez IPN informacji o prawdziwym wyroku wywołałoby "dużo korzystniejszy odbiór społeczny" niż informacja o skazaniu za szpiegostwo. Sąd podkreślił, że miarą oceny musi być tu "powszechny odbiór", a nie "subiektywna ocena". Dlatego sąd uznał, że podanie przez IPN informacji o skazaniu za czyn łagodniej karany w II RP "nie mogło spowodować gorszych konsekwencji" dla powoda. SO dodał, że w kwestionowanym przypisie IPN podał, iż w latach 70. Szechter angażował się w działania opozycyjne. Zapowiadając apelację, pełnomocnik Michnika mec. Piotr Rogowski mówił, że "czym innym jest być skazanym za komunizm z przekonania, co po latach można uznać za nietrafne, a czym innym być szpiegiem na rzecz ZSRR". Dodał, że za "zbrodnię stanu" w II RP skazano też Wincentego Witosa, któremu "dziś stawia się pomniki". W SA mec. Rogowski wnosił o zmianę wyroku lub o zwrot sprawy SO. Mówił, że także Michnika w PRL nie skazywano formalnie za działalność opozycyjną, lecz za "próbę obalenia przemocą ustroju". - Przyjmując rozumowanie sądu I instancji, Michnikowi nie wolno byłoby mówić, że w PRL skazywano go za działalność opozycyjną - dodał. - Tylko Michnikowi IPN w tej książce wypomniał ojca i to w dodatku "szpiega" - podkreślił adwokat. Przedstawiciel IPN Wacław Markowicz wnosił w SA o oddalenie apelacji. - Adam Michnik stworzył sobie wyidealizowany obraz ojca - przekonywał. Powtórzył, że dziś w Polsce działalność komunistyczna w II RP jest oceniana gorzej niż szpiegostwo. Proces uznał za "wendettę" Michnika wobec IPN. SA uznał apelację za zasadną i zmienił wyrok SO. - Doszło do podania nieprawdy i zafałszowania prawa do dobrej pamięci o zmarłym - mówił sędzia Jacek Sadomski w ustnym uzasadnieniu wyroku SA. Sędzia podkreślił, że IPN dopuścił się "dość poważnego stygmatyzowania", które SA uznał za bardziej poważne niż podanie, że ojca powoda skazano za działalność w KPZU. Według sędziego, spory historyczne o KPZU i jej agenturalny charakter wobec ZSRR nie mają znaczenia dla rozstrzygnięcia całej sprawy, bo chodzi w niej o publikację o marcu'68. - Rzetelność badawcza nakazywała IPN być ścisłym - dodał sędzia Sadomski. Podkreślił, że "instytucja historyczna powinna podawać fakty zgodne z prawdą". Uzasadniając oddalenie żądanie wpłaty przez IPN 50 tys. zł, SA podkreślił, że "IPN przyznał się do błędu", choć treść przeprosin "nie do końca realizowała interes powoda". Według sędziego Sadomskiego, za oddaleniem żądania finansowego przemawia też fakt, że "był to jednak incydent: drobny błąd faktograficzny". IPN może złożyć jeszcze kasację do Sądu Najwyższego - ale nie wstrzymuje to nakazu wykonania wyroku. Markowicz nie chciał powiedzieć, co zrobi IPN. Wiadomo, że powód nie może sam opublikować przeprosin i nasłać na IPN komornika by wyegzekwować należność - przypomniał o tym SA po wyroku. Michnika nie było w piątek w sądzie. Natomiast mec. Rogowski, który wyraził zadowolenie z wyroku SA, zapowiedział, że nie będzie składał kasacji co do roszczeń finansowych pozwu. Liczy się on z kasacją IPN, "uwzględniając sposób działania IPN". Rzecznik IPN Andrzej Arseniuk nie chciał odnosić się do decyzji SA. - Dowiedziałem się o wyroku z mediów. Za wcześnie jest na jakiekolwiek komentarze - powiedział. Zobacz również: Kraków: Doktorat dla Adama Michnika