Uzasadniając wyrok sędzia Renata Bandosz powiedziała, że wydanie Agnes Trawny domu w Nartach, który jest jej ojcowizną, nie budzi żadnych wątpliwości. - Powódka (tj. Trawny - red.) jest właścicielem nieruchomości i to prawo nie jest kwestionowane. To, czego oczekują pozwani, w istocie rzeczy zmierza do pozbawienia Agnes Trawny prawa własności. Zamieszkujący lokal podnoszą, że chcą dalej w nim zamieszkiwać, że mieszkają tam od wielu lat, że związali z nieruchomością wysiłki osobiste i zawodowe i nie widzą dla siebie miejsca gdzie indziej. Takie stanowisko prowadzi do tego, że powódka nie mogłaby korzystać z prawa własności - powiedziała sędzia Bandosz. Orzekając o wydaniu Trawny nieruchomości Sąd Okręgowy utrzymał w tym zakresie w mocy wyrok sądu pierwszej instancji, tj. sądu rejonowego w Szczytnie, który w listopadzie ubiegłego roku orzekł, że Moskalikowie i Głowaccy muszą się wyprowadzić z domu w Nartach. Sąd w Szczytnie uznał wtedy jednak, że obu rodzinom nie należą się lokale zastępcze m.in. dlatego, że dorośli członkowie obu rodzin mają dochody - pracują lub są na emeryturze. Sąd Okręgowy zmienił w czwartek tę część wyroku sądu pierwszej instancji i przyznał obu rodzinom prawo do lokali socjalnych. Sąd Okręgowy uznał jednocześnie, że to gmina, a nie Trawny, ma obowiązek zapewnienia Moskalikom i Głowackim lokali socjalnych, ponieważ obie rodziny mają zawarte aktualne umowy najmów. Sąd podkreślił, że Trawny nie ma takiego obowiązku, ponieważ "nie nabyła prawa własności w drodze czynności prawnej" tzn. nie kupiła domu w Nartach wraz z lokatorami, ale odzyskała nieruchomość przed sądem. Uzasadniając przyznanie Moskalikom i Głowackim prawa do lokali socjalnych sędzia Bandosz powiedziała, że "sytuacja materialna żadnej z tych rodzin nie jest na tyle dobra, by mogła ona we własnym zakresie zabezpieczyć swoje potrzeby mieszkaniowe". Obecny w sądzie wójt gminy Jedwabno Włodzimierz Budny powiedział, że teraz gmina nie dysponuje ani jednym lokalem socjalnym, dlatego nie był w stanie powiedzieć, czy i kiedy zaproponuje Moskalikom i Głowackim mieszkania. - Nie jestem z tego wyroku zadowolony. On pokazuje, że kto inny nabałaganił, a ja mam odpowiadać - powiedział wójt Budny. Dodał, że czuje się "ofiarą polityków i urzędników, którzy kiedyś coś nie załatwili". Wyrok sądu podzielił zainteresowanych: Władysława Głowacka podniesionym głosem mówiła, że "sąd przyznał Niemce rację", że nie podoba jej się orzeczenie, "bo teraz ma ponad 90 metrów, a gmina da jej 5 metrów socjalnych i tyle". Jej mąż Władysław Głowacki wręcz przeciwnie - uznał wyrok za rozsądny i wyważony. - Gmina nie ma teraz ani metra, więc jak będą nam szukać lokalu to pewnie jakiegoś w miarę. Póki co ważne, że na bruk nie pójdziemy - mówił dziennikarzom Głowacki i uspokajał żonę. Jeszcze w dniu ogłoszenia nieprawomocnego wyroku przez sąd w Szczytnie pomoc obu rodzinom zaoferował wojewoda warmińsko-mazurski Marian Podziewski. Rodzina Głowackich (dziecko i wnuki Władysława i Władysławy Głowackich) przyjęła mieszkanie w Kamionku, Moskalikowie nie skorzystali z oferty przedstawionej przez wojewodę. Ani Agnes Trawny, ani jej pełnomocnika nie było w czwartek w sądzie w Olsztynie. Trawny wyrokiem Sądu Najwyższego w grudniu 2005 r. odzyskała gospodarstwo wraz z ziemią i lasem w Nartach - nieruchomość jest jej ojcowizną. Zgodnie z ustawą o ochronie praw lokatorów, Moskalikowie i Głowaccy mogli mieszkać w Nartach do 13 grudnia 2008 roku. Ponieważ do tej pory nie wyprowadzili się dobrowolnie, Trawny założyła im sprawę o eksmisję. Agnes Trawny - mieszkająca na Mazurach do połowy lat 70. - otrzymała w 1970 roku jako ojcowiznę działki w Nartach i Witkówku o łącznej powierzchni 59 ha. Gdy w 1977 r. wyjechała na stałe do Niemiec, ówczesny naczelnik gminy Jedwabno wydał decyzję o przejściu tej nieruchomości na rzecz Skarbu Państwa. Nieruchomość w Nartach przeszła pod zarząd Lasów Państwowych i zamieszkali tam pracownicy leśni. Trawny wygrała już w Sądzie Okręgowym w Olsztynie (w pierwszej instancji) proces za nieruchomości utracone na rzecz Skarbu Państwa po wyjeździe do Niemiec. Sąd zdecydował, że otrzyma za nie 1 mln 108 tys. zł. Trawny domagała się 1,5 mln zł. Jednocześnie sąd nakazał Trawny pokrycie kosztów sądowych w wysokości 50 tys. zł. Wyrok nie jest prawomocny. Prokuratoria Generalna Skarbu Państwa złożyła apelację. Jak poinformował pełnomocnik Trawny, Sąd Apelacyjny w Białymstoku zajmie się sprawą pod koniec kwietnia.