Europosłanka w pozwie skierowanym przeciwko Ryszardowi Czarneckiemu domagała się publikacji przeprosin w mediach oraz przekazania kwoty 50 tysięcy złotych na rzecz organizacji "Forum Dialogu" oraz stowarzyszenia "Dzieci Holokaustu". W piątek Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że porównanie Róży Thun do "szmalcowników" naruszyło jej dobre imię, dlatego polityk ma opublikować w terminie 14 dni od uprawomocnienia się wyroku na stronie głównej niezależnej.pl i na stronie głównej swojego bloga oświadczenie, w którym przeprasza eurodeputowaną za użycie "nie stosownych i głęboko obraźliwych słów" pod adresem europosłanki. Zdaniem sądu ta wypowiedź była bezprawna i naruszała dobre imię powódki. Oświadczenie ma się ukazywać nieprzerwanie przez okres siedmiu dni od dnia uprawomocnienia się wyroku. Polityk ma też zapłacić kwotę po 15 tys. zł na rzecz fundacji "Forum Dialogu" oraz stowarzyszenia "Dzieci Holokaustu". "Powódka domagała się ochrony jej dóbr osobistych w postaci dobrego imienia oraz więzi rodzinnych (...). Zdaniem sądu nazwanie powódki 'szmalcownikiem' naruszyło jej dobro osobiste w postaci dobrego imienia. 'Szmalcownikiem' według słownika języka polskiego PWN była osoba, która w okresie okupacji wymuszała - na Żydach lub pomagających jej Polakach - okup pod groźbą zadenuncjowania, wydania w ręce gestapo" - uzasadniał sędzia Karol Smaga, który zaznaczył jednocześnie, że powyższe sformułowanie nie naruszyło dobra osobistego powódki w postaci więzi rodzinnych. "Naruszenie miało charakter bezprawny" "Najistotniejsze w niniejszej sprawie jest to, że naruszenie przez pozwanego dobra osobistego powódki miało charakter bezprawny. Przez bezprawność rozumie się każde działanie sprzeczne z normami prawnymi, porządkiem prawnym" - podkreślał sędzia Smaga. W jego ocenie "okolicznościami wyłączającymi bezprawność" jest działanie w ramach porządku publicznego, działanie dozwolone przez zobowiązujące przepisy, zgoda pokrzywdzonego, czy działanie w obronie uzasadnionego interesu. "Pozwany powołał się na wyłączenie bezprawności z uwagi na to, że jego wypowiedź miała charakter publicznej krytyki będącej odpowiedzą na wypowiedź powódki, zawartą w reportażach telewizyjnych dot. działań polskiego rządu" - zaznaczył sędzia Smaga. Uzasadniając wyrok mówił też o "brutalizacji języka życia publicznego" oraz stwierdził, że realizacja "prawa do wolności wypowiedzi nie powinna naruszać dóbr osobistych". "Powinno używać się określeń, które nie obrażają krytykowanej osoby (...). Użyte wobec powódki, przez pozwanego, sformułowanie jest obraźliwe i nie jest adekwatne do krytykowanych przez pozwanego działań powódki" - zaznaczył sąd. Thun: To dla Czarneckiego wyraźna nauczka "Jestem usatysfakcjonowana z tego powodu, że sąd bardzo wyraźnie powiedział, że słowa pana Czarneckiego były bezprawne, że takich porównań używać nie wolno, że obniża to poziom debaty publicznej i nakazał zadośćuczynienie w postaci przeproszenia" - powiedziała po ogłoszeniu wyroku Róża Thun. Dodała, że sąd bardzo wyraźnie powiedział, że tak zachowywać się nie można, że "obrażanie innych osób wykracza poza ocenność (...). To jest dla Ryszarda Czarneckiego bardzo wyraźna nauczka, ale też dla wszystkich innych, którzy w debacie publicznej posługują się inwektywami, a nie faktami" - stwierdziła europosłanka. Ryszard Czarnecki nie pojawił się w sądzie. Spór pomiędzy europarlamentarzystami toczy się od wielu miesięcy. W styczniu 2018 roku Ryszard Czarnecki w jednym z wywiadów powiedział: "Pani von Thun und Hohenstein wystąpiła w roli donosicielki na własny kraj. (...) Podczas II wojny światowej mieliśmy szmalcowników, a dzisiaj mamy Różę von Thun und Hohenstein i niestety wpisuje się ona w pewną tradycję". Jak tłumaczył potem Czarnecki, wypowiedź ta była jego reakcją na wystąpienie Thun w materiale niemiecko-francuskiej telewizji, na temat sytuacji polityczno-społecznej w Polsce pod rządami PiS. W materiale pokazano m.in. fragmenty antyrządowych demonstracji, a europosłanka miała zasugerować, że Polska zmierza w kierunku dyktatury. Wypowiedź Czarneckiego odbiła się szerokim echem na arenie międzynarodowej. W lutym 2018 roku europoseł PiS został odwołany przez większość w europarlamencie ze stanowiska wiceszefa tej instytucji. W kwietniu 2018 r. Czarnecki złożył skargę na decyzję PE w swojej sprawie. Zarzucał w niej, że naruszono jego prawo do obrony czy wysłuchania. W czerwcu 2019 roku sąd UE oddalił skargę europosła na decyzję o pozbawieniu go stanowiska wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego.