Sąd uwzględnił pozew partii o ochronę jej dóbr osobistych wobec Pitery. Jej adwokat nie wyklucza jeszcze wniosku o kasację wyroku do Sądu Najwyższego. Decyzja należy do mojej klientki - powiedział PAP. Przyczyną procesu była wypowiedź b. pełnomocnik ds. walki z korupcją ze stycznia 2011 r. w TVN24. Mowa była o stołecznym radnym Łukaszu M., oskarżonym o zmuszanie nastolatka do czynności seksualnych pod groźbą szantażu oraz posiadania dziecięcej pornografii. W maju zeszłego roku został skazany na półtora roku więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Jego mandat radnego wygasł po uprawomocnieniu się wyroku. Pitera mówiła, że ten radny, wybrany do samorządu z list PO, gdy sprawę ujawniono, został usunięty z partii, a następnie poparł kandydata PiS na burmistrza jednej z warszawskich dzielnic i "jest w PiS". PiS oświadczyło, że to nieprawda; pozwał Piterę o ochronę dóbr osobistych i zażądał przeprosin w telewizji, w stołecznym dodatku "Gazety Wyborczej" i na stronie internetowej posłanki. W marcu tego roku Sąd Okręgowy w Warszawie uwzględnił pozew PiS i nakazał Piterze przeprosiny. Posłanka odwołała się do Sądu Apelacyjnego w Warszawie, wnosząc o zmianę wyroku. "Nie odnosi się do postępowania partii PiS" Jak przekonywał pełnomocnik Pitery mec. Grzegorz Wójtowicz, inkryminowane zdanie posłanki "nie odnosi się do postępowania partii PiS, lecz do postępowania radnego". - Stwierdzenie, że ktoś jest w PiS-ie, z samej zasady nie może być uznane za obraźliwe. PiS jest nadwrażliwe, nadinterpretowało wypowiedź Pitery - dodał adwokat. - Wypowiedź pani Pitery była nieprawdziwa - radny nie był członkiem PiS, w jednym tylko głosowaniu wsparł PiS - mówił pełnomocnik partii Bartosz Kownacki (jest on też posłem PiS). Uzasadniając, że słowa Pitery zniesławiały jego ugrupowanie, Kownacki powiedział, że "prawdopodobnie żadna partia polityczna nie chciałaby mieć w swych szeregach osoby z zarzutami tego typu". Sąd apelacyjny utrzymał w mocy nakaz przeprosin. Na jego mocy Pitera musi w terminie do 14 dni od uprawomocnienia się wyroku wykupić w TVN24 emisję oświadczenia - przed godz. 21, w którym przyzna i przeprosi partię Prawo i Sprawiedliwość za wygłoszenie pod jej adresem nieprawdziwego zarzutu, który naruszył jej dobra osobiste. - Nie sposób zgodzić się ze stroną pozwaną, że wypowiedzi Pitery, że radny "jest w PiSie", należy rozumieć tylko tak, że on popiera PiS, a nie że jest członkiem partii - mówiła w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Barbara Trębska. Sąd podkreślił, że uczestniczący w tamtej telewizyjnej dyskusji z Piterą europoseł PJN Marek Migalski zauważał, że radny jedynie popierał kandydata PiS na burmistrza - mimo to Pitera powtarzała, że radny "jest w PiS-ie". Jak podkreśliła sędzia, "obiektywne znaczenie tego sformułowania jest takie, że oznacza ono: +być członkiem partii+" - to zaś w tej sytuacji narusza dobre imię ugrupowania politycznego. - To, że ktoś o takim morale jak ten radny pozostaje w partii, źle by o niej świadczyło - dodała sędzia, zamykając sprawę.