W poniedziałek Straż Graniczna Ukrainy zatrzymała Saakaszwilego w jednej z restauracji w Kijowie, przewiozła go na lotnisko i odesłała do Polski, jako kraju, z którego przybył na Ukrainę. "Grupa specnazu zaatakowała tę kawiarnię, zostałem związany, wepchnięty do samochodu, z wykorzystaniem brutalnej siły, choć od początku mówiłem, że mogę iść spokojnie bez konieczności używania przymusu. Ci ludzie wywieźli mnie gdzieś, 40-45 minut samochodem, bardzo szybko. Po drodze zawiązano mi oczy, zakneblowano, cały czas używając bardzo brutalnej fizycznej siły" - mówił. Jak dodał, następnie został "przeładowany do śmigłowca, który mniej więcej tyle samo czasu latał nad Kijowem". "Wylądował on na lotnisku w Boryspolu i potem już zostałem przesadzony do samolotu. Odczytano mi postanowienia o tzw. readmisji do Polski" - relacjonował Saakaszwili. Podkreślił, że jest to bezprawne. Jak mówił, nieprawdą jest, że bezprawnie przekroczył granicę polsko-ukraińską. "Naruszając konwencje międzynarodowe, konstytucję Ukrainy, Poroszenko pozbawił mnie obywatelstwa Ukrainy, natomiast pozostawałem mieszkańcem Ukrainy i nie miałem innego miejsca stałego zamieszkania i nie mam nadal, poza Ukrainą" - podkreślił. Jak mówił, wrócił na Ukrainę "na podstawie prawa jako jej stały rezydent". "Przybyłem na Ukrainę, wydano mi tymczasowy dokument, który był ważny do marca (...). To znaczy, że wczoraj miałem legalny dokument i już chociażby z tego powodu nie powinienem zostać wydalony z kraju" - oświadczył Saakaszwili. "Poroszenko się mnie boi" Podczas wtorkowej konferencji prasowej w Warszawie Saakaszwili stwierdził, że został wydalony z Ukrainy, ponieważ prezydent Poroszenko widzi w nim swojego największego oponenta politycznego. "Widać, że Poroszenko boi się mnie najbardziej. To jest człowiek, który mnie się bardzo boi, bo mnie się nie da kupić. Ja z nimi nie będę się dogadywał" - powiedział. "Odmówiłem przymykania oczu na jego korupcję i oszustwa. Dlatego właśnie próba pozbycia się mnie jako polityka ukraińskiego jest skazana na porażkę. Byłem i jestem politykiem ukraińskim i będę odbudowywać moją pozycję na Ukrainie" - zapewnił Saakaszwili. Masowe protesty na Ukrainie? Wyraził też przekonanie, że uda się zorganizować masowe protesty na Ukrainie. "Jestem przekonany, że razem z naszymi przyjaciółmi zdołamy zorganizować masowe ruchy i protesty, które będą o wiele silniejsze niż obecne i odsuniemy oligarchów od władzy" - powiedział. Według b. prezydenta Gruzji ruch opozycyjny na Ukrainie będzie rosnąć. "Znajdę chwilę, kiedy fizycznie przyłączę się do niego na terytorium Ukrainy. A przez najbliższe tygodnie będę aktywnie pracować z Parlamentem Europejskim, z prezydentami europejskimi i amerykańskim" - dodał. Pozbawiony obywatelstwa Saakaszwili, niegdyś przyjaciel, a potem przeciwnik polityczny prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki, w ub. roku został pozbawiony nadanego mu przez szefa państwa obywatelstwa ukraińskiego. W tym czasie były prezydent Gruzji znajdował się za granicą. We wrześniu ub.r. Saakaszwili przedostał się na Ukrainę z terytorium Polski, nielegalnie przekraczając ukraińską granicę. 5 stycznia sąd apelacyjny w Kijowie odrzucił wniosek o ochronę przed możliwą ekstradycją Saakaszwilego do Gruzji, która zabiega o to w związku z toczącymi się tam przeciwko niemu postępowaniami. Na Ukrainie toczy się wobec Saakaszwilego postępowanie w sprawie przyjmowania pieniędzy od otoczenia obalonego w 2014 r. prezydenta Wiktora Janukowycza. Polityk miał otrzymać pół miliona dolarów na organizację protestów antyrządowych na Ukrainie. Saakaszwili temu zaprzecza. Po powrocie na Ukrainę we wrześniu ub. roku Saakaszwili, który stoi tu na czele opozycyjnej partii Ruch Nowych Sił, organizował w Kijowie marsze, podczas których wzywał do rozpisania przedterminowych wyborów parlamentarnych i domagał się impeachmentu Poroszenki.