Sąd Apelacyjny oddalił w środę apelację Kaczyńskiego od wyroku Sądu Okręgowego w Lublinie, który w sierpniu 2013 r. oddalił powództwo Kaczyńskiego, uznając m.in., że wypowiedź Palikota nie doprowadziła do naruszenia dóbr osobistych prezesa PiS i jest usprawiedliwiona interesem społecznym. Kaczyński w pozwie żądał od Palikota przeprosin za bezprawne naruszenie jego dobrego imienia i zapłacenie 30 tys. zł na rzecz Polskiej Akcji Humanitarnej. Chodziło o wywiad w TVN24 w 2009 r., w którym Palikot mówił m.in. "Czy jest prawdą, że Jarosław Kaczyński wydaje dyspozycję Mariuszowi Kamińskiemu? Czy odbywają się narady z udziałem Lecha Kaczyńskiego, gdzie ci ludzie najważniejsi urzędnicy w państwie przygotowują prowokacje różnego rodzaju?". Zdaniem Kaczyńskiego wypowiedzi Palikota naruszyły jego dobre imię, a także naraziły na utratę zaufania społecznego, niezbędnego do funkcjonowania w życiu społecznym i politycznym. Sąd Apelacyjny uznał apelację Kaczyńskiego za niezasadną. - Sąd Apelacyjny podzielił stanowisko Sądu Okręgowego, iż powyższa wypowiedź nie narusza dób osobistych powoda - powiedziała sędzia Ewa Lauber-Drzazga. Przypomniała, że wówczas toczyła się debata publiczna nt. afery hazardowej, pracowała też komisja śledcza do zbadania nielegalnego wywierania wpływu przez m.in. członków Rady Ministrów na funkcjonariuszy policji, CBA, ABW, prokuratorów. Sędzia wskazała, że wypowiedzi Palikota miały formę pytań, a nie kategorycznych stanowczych twierdzeń. "Pytania nie były pozbawione podstaw w sytuacji, gdy działa komisja śledcza i ujawniono aferę hazardową" - dodała. Sąd Apelacyjny podzielił też stanowisko sądu okręgowego, że Kaczyński nie udowodnił, aby wypowiedź Palikota wywołała oburzenie i negatywne reakcje, które spowodowałyby naruszenie zaufania publicznego do Kaczyńskiego. Sędzia przypomniała, że wolność politycznej debaty obejmująca również możliwość krytyki działań organów państwowych "jest fundamentalnym dobrem społecznym stanowiącym o samej istocie demokracji", a polityk czy osoba pełniąca funkcje publiczną "musi wykazywać większy stopień tolerancji na krytykę, niż zwykły obywatel". - Biorąc pod uwagę fakt powszechnie znany, iż powód w swoich wypowiedziach stawia daleko idące zarzuty pod adresem innych polityków, domaganie się przez niego ochrony dóbr osobistych należy uznać za niezgodne z zasadami współżycia społecznego - dodała sędzia. Afera hazardowa wybuchła na początku października 2009 r. po publikacji "Rzeczypospolitej". Ówczesny szef klubu PO Zbigniew Chlebowski i minister sportu Mirosław Drzewiecki, którzy - według materiałów CBA - mieli podczas prac nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej działać na rzecz biznesmenów tej branży, stracili stanowiska. Z rządu odeszli wtedy też m.in. wicepremier, szef MSWiA Grzegorz Schetyna i wiceminister gospodarki Adam Szejnfeld. Przed lubelskim sądem toczy się też drugi proces wytoczony przez Kaczyńskiego przeciwko Palikotowi o ochronę dóbr osobistych. W tym procesie chodzi o kilka wypowiedzi Palikota w mediach, m.in. o słowa, które Palikot miał wypowiedzieć w programie satyrycznym Szymon Majewski Show: "Zastrzelimy Jarosława Kaczyńskiego, wypatroszymy i skórę wystawimy na sprzedaż w Europie".