Rzońca został powołany w skład Rady Nadzorczej TS w lutym 2008 r., z funkcji zrezygnował 1 lipca 2009 r. Konkurs na członka zarządu spółki został oficjalnie rozpisany w drugiej połowie lipca 2009 roku. Jednak - jak wynika z materiałów komisji i zeznań świadków - już w czerwcu Marcin Rosół, ówczesny szef gabinetu politycznego ministra sportu, przesyłał CV Magdaleny Sobiesiak do resortu skarbu. Magdalena Sobiesiak zeznała przed komisją, że mogła wiedzieć o konkursie, zanim jeszcze przeczytała w lipcu oficjalne ogłoszenie w prasie. Rzońca tłumaczył, że po tym jak w czerwcu 2009 r. odwołanych zostało dwóch członków Rady Nadzorczej Totalizatora Sportowego, nie zwołał żadnego posiedzenia Rady. Mówił, że na żadnym z posiedzeń, któremu przewodniczył, nie była poruszana kwestia rozpisania konkursu na członka zarządu TS. Dodał, że przed końcem czerwca nie wiedział też o zamiarze odwołania członka zarządu TS Piotra Goska (na zwolnione przez niego miejsce w zarządzie spółki kandydowała córka Ryszarda Sobiesiaka). Rzońca oświadczył, że nigdy nie spotkał się z Magdaleną Sobiesiak, a o sprawie jej kandydowania dowiedział się z doniesień medialnych. Podkreślił, że w czasie gdy kierował Radą Nadzorczą TS, nie przesyłano mu żadnych CV kandydatów do zarządu przed uruchomieniem procedury konkursowej. Były szef Rady Nadzorczej Totalizatora Sportowego mówił też o kontrakcie spółki z firmą GTech. Jak ocenił, w świetle zapisów tego dokumentu państwowemu monopoliście byłoby bardzo trudno uruchomić wideoloterie, nie korzystając z usług GTech. - W mojej ocenie dużych szans, żeby można to było robić (uruchomić wideoloterie - red.) bez pośrednictwa firmy GTech, obecna umowa nie dawała - mówił Rzońca. Według niego TS musiałby skorzystać z pomocy prawnej, żeby to zmienić, a GTech musiałby się zachować w sprawie swojej umowy - jak to określił - elastycznie. Rzońca relacjonował, że przedstawiciele GTech chcieli się spotkać z RN TS, by porozmawiać o kwestii wideoloterii, ale Rada uznała, że do takich kontaktów uprawniony jest zarząd spółki i do spotkania nie doszło. Ocenił, że do uruchomienia wideoloterii ostatecznie nie doszło ze względu na zbyt wysoki poziom opodatkowania tej gry. Wideoloterie podobne są do gier na tzw. jednorękich bandytach z tym, że dzięki połączeniu urządzeń dają one możliwość wygrania skumulowanej sumy, znacznie wyższej niż na zwykłym automacie o niskich wygranych. Monopol na ich prowadzenie miała spółka Skarbu Państwa Totalizator Sportowy, jednak duże obciążenie podatkowe (45 proc.) sprawiło, że gra ta nigdy nie została uruchomiona. Uchwalona w listopadzie 2009 roku ustawa o grach hazardowych zakazała prowadzenia wideoloterii.