Jak poinformowała w czwartek PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie Ewa Romankiewicz Marek G. prowadził prywatny gabinet psychiatryczny w Rzeszowie, gdzie zatrudniał w charakterze sekretarki rejestratorki medycznej Annę W. Lekarz był uprawniony do wystawiania dokumentów takich jak zaświadczenia lekarskie ZUS ZLA o czasowej niezdolności do pracy. "Oboje zawarli porozumienie, na mocy którego w trakcie nieobecności Marka G. spowodowanych wyjazdami poza granice kraju, Anna W. wystawiała poświadczające nieprawdę zaświadczenia lekarskie o czasowej niezdolności do pracy z powodu choroby, w zamian za korzyści majątkowe. Kobieta dysponowała drukami zaświadczeń lekarskich ZUS ZLA o czasowej niezdolności do pracy i pieczęcią lekarską, które jej udostępniał Marek G." - wyjawiła prokurator. 100 zł za zwolnienie Śledztwem objęto lata 2016 i 2017. Jak ustalono - Anna W. przyjęła w roku 2016 od kilkudziesięciu osób korzyści majątkowe w kwotach po 100 zł za jedno zwolnienie. Prok. Romankiewicz dodała, że kobieta w imieniu lekarza, wbrew obowiązującym przepisom, wypisała szereg zwolnień lekarskich, które następnie były podstawą do wypłacenia wynagrodzenia za czas niezdolności do pracy przez pracodawcę lub zasiłku chorobowego przez ZUS. "Dokumenty te poświadczały nieprawdę, z uwagi na to, że - mimo takiego obowiązku - lekarz Marek G. nie badał osobiście pacjentów, a zaświadczenia wypisała Anna W" - zaznaczyła prok. Romankiewicz. Lekarz i jego pracownica usłyszeli ponad 90 zarzutów korupcyjnych oraz dotyczących poświadczenia nieprawdy w dokumentacji medycznej. Częściowo przyznali się do zarzucanych im czynów. Decyzją Sądu Rejonowego w Rzeszowie oboje od października 2017 r. przebywają w aresztach. Pacjentom grozi do 10 lat więzienia W trakcie śledztwa, po analizie obszernej dokumentacji medycznej ustalono osoby, które wręczały korzyści majątkowe w zamian za wystawienie zaświadczeń lekarskich. Prok. Romankiewicz poinformowała, że dotychczas postawiono zarzuty i przesłuchano w charakterze podejrzanych 52 pacjentów, którzy wręczali łapówki w zamian za zwolnienia lekarskie. Zastosowano wobec nich poręczenia majątkowe w kwocie tysiąca zł. Wszystkim grozi kara pozbawienia wolności od roku do 10 lat. Rzeczniczka prokuratury dodała, że sprawa jest rozwojowa i nie są wykluczone dalsze zatrzymania. Przypomniała, że jeżeli osoby, które wręczały łapówki zgłoszą się same do prokuratury, zanim ich nazwiska pojawią się w postępowaniu - unikną odpowiedzialności za korupcję.