Prokuratorzy chcą zobaczyć zdjęcia rzeczy, które w garażu w Smoleńsku widział burmistrz Ursynowa. Dopiero na ich podstawie i po zeznaniach Piotra Guziała będą decydować, czy formułować wniosek do Rosjan o zabezpieczenie tych przedmiotów. Zobacz zdjęcia na stronie rmf24.pl Burmistrz nie ma wątpliwości, że chodzi o części z rozbitego tupolewa. Jak mówi, widział trzy reklamówki. - To są jakieś fragmenty kadłuba, jakieś tam linki. Jakieś numery, biało-czerwony fragment poszycia - mówi. Guział dodaje, że widział ubrania ofiar. Rozpoznał co najmniej trzy części garderoby, w tym poszarpane spodnie od garnituru i - jak sądzi - część wojskowego munduru, być może należącego do pilota. - To zrobiło największe wrażenie, bo przecież ci ludzie lecieli tam na chwilę, nie mieli walizek, więc nie trudno sobie wyobrazić, skąd te ubrania - opowiada. Mężczyzna, który pokazał rzeczy z tupolewa polskiej delegacji, twierdzi, że odkupił wszystko od zbieraczy złomu. Za 250 rubli, czyli 25 złotych. Przez wiele miesięcy po katastrofie szczątki rozbitego tupolewa niszczały na smoleńskim lotnisku zupełnie niezabezpieczone. Po interwencjach strony polskiej Rosjanie przykryli je brezentem. Jednak dopiero w styczniu tego roku (czyli prawie po dwóch latach) rozpoczęto budowę wiaty nad wrakiem. Czytaj też na stronach rmf24.pl