PiS w kampanii przed wyborami do Parlamentu Europejskiego skupiło się na obietnicach socjalnych. Jarosław Kaczyński zapowiedział 500 plus na pierwsze dziecko, trzynastą emeryturę, przywrócenie połączeń autobusowych z mniejszymi miejscowościami, zwolnienie z PIT-u osób do 26. roku życia i zwiększenie kwoty wolnej od podatku. Jak wyliczono, obietnice te mają kosztować budżet państwa ok. 40 mld zł. "Część komentatorów określa to rozsypywaniem pieniędzy z helikoptera" - czytamy w "Rzeczpospolitej". Dziennik zwraca uwagę, że środki przyznawane przez rząd mogłyby wspomóc m.in. służbę zdrowia. "Z powodu braku lekarzy w szpitalach zamykane są kolejne oddziały Na SOR-ach umierają pacjenci. Kolejki do specjalistów rosną" - alarmuje. Trudna sytuacja panuje także w oświacie. Jak czytamy, dodatkowe środki są potrzebne m.in. na to, by szkoły mogły przygotować dodatkowe miejsca dla dwóch roczników - ósmoklasistów i gimnazjalistów. Problemy sygnalizują również policjanci. "Każdy polityk mający odrobinę uczciwości wydałby 50 mld zł, których rozdanie obiecuje teraz PiS, w sposób, który lepiej będzie służyć ludziom" - mówi w rozmowie z dziennikiem ekonomista prof. Witold Orłowski. Jego zdanie podziela prof. Ryszard Bugaj. "Doraźność decyzji w sprawie wydatków jest dojmująca" - mówi "Rz". Według niego zagrożeniem dla budżetu są także obietnice PO. Więcej w "Rzeczpospolitej".