"Taśmy, jakimi dysponują w tej sprawie CBA i prokuratura, są dużo bardziej wstrząsające niż potajemne rozmowy polityków, które ostatnio wywołały burzę. To twarde dowody na nadużycia i patologie w tym regionie" - twierdzi rozmówca "Rzeczpospolitej" z wymiaru sprawiedliwości. Te taśmy to - według informacji "Rz" - stosowane w ramach legalnie dozwolonych technik operacyjnych podsłuchy osób, co do których śledczy mieli podejrzenia, że mogą być zamieszane w korupcyjny proceder. Nie wiadomo, kogo konkretnie nagrało CBA. Jak pisze gazeta, w aferę korupcyjną na Podkarpaciu maja być zamieszani politycy, biznesmeni i urzędnicy lokalnego wymiaru sprawiedliwości. Zebrane przez śledczych dowody wskazują, że miał tam istnieć układ nieformalnych powiązań, z którego uczestniczące w nim osoby czerpały korzyści. Na razie zarzuty maja dwaj biznesmeni, ale podejrzanych może być więcej. Według "Rzeczpospolitej", śledztwo zaczęło się niespełna 2 tygodnie temu. Najpierw doszło do przeszukania u wiceministra infrastruktury i posła PO Zbigniewa Rynasiewicza. W ubiegłym tygodniu agenci CBA weszli do biura i domu szefa klubu PSL Jana Burego oraz do gabinetu i domu szefowej Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie Anny Habało. CBA było także u emerytowanego prokuratora Zbigniewa Niezgody, który kiedyś kierował prokuraturą w tym regionie, a potem doradzał ministrom, a także u Janusza Wilka, w latach 90. szefa UOP. Łącznie przeszukania objęły 15 miejsc. "Musi być mocny materiał, by prokurator takie przeszukania zlecił" - mówią rozmówcy "Rzeczpospolitej", podkreślając że to "rzecz bez precedensu". Jak ustaliła gazeta, szukano dokumentów i rzeczy, być może chodziło o konkretne przedmioty, które miały być wręczane jako łapówki.