"Rzeczpospolita" przypomina, że Bartłomiej Misiewicz miał być odwołany już dwa tygodnie temu, po publikacji "Faktu" o wizycie w klubie w Białymstoku. W jego sprawie miał interweniować sam prezes PiS. "Prezes prosił, by schować Misiewicza i go nie eksponować, co można też odczytać jako pożegnanie z MON" - potwierdza w rozmowie z "Rzeczpospolitą" współpracownik Jarosława Kaczyńskiego. Podobnego zdania co prezes w kwestii Misiewicza jest premier Beata Szydło. Według rozmówcy "Rzeczpospolitej", polityka PiS, "między panią premier a Macierewiczem jest zauważalne napięcie, które już można nazwać konfliktem". Takiej diagnozy nie potwierdza jednak Elżbieta Witek.Z doniesień "Rzeczpospolitej" wiadomo, że w PiS pochylano się nad "problemem Macierewicza" i rozważano nawet, czy nie wsadzić go na fotel marszałka Sejmu. Pozbycie się szefa MON, z racji jego dużego poparcia wśród znacznej części elektoratu związanego z Radiem Maryja, jest bardzo mało prawdopodobne. Część polityków z PiS podziela opinię, że Misiewicz wróci z urlopu do MON, a decyzja podjęta w jego sprawie przez Antoniego Macierewicza może okazać się w praktyce swojego rodzaju testem, pozwalającym ustalić, kto tak naprawdę rządzi - zarówno w partii, jak i w rządzie. Więcej w "Rzeczpospolitej".