Jak wyjaśniła "Rzeczpospolita" 37 lat temu na mocy przepisów o stanie wojennym władze zablokowały konta Społecznego Komitetu Budowy Pomnika Poległych Stoczniowców 1970, a rok później wydały decyzję o zdelegalizowaniu komitetu. "To były bezprawne działania" - podkreślił w rozmowie z "Rz" Henryk Knapiński, przewodniczący reaktywowanego komitetu, który walczy o odszkodowanie za zagarnięte mienie. "Rz" przypomniała, że pomysł powołania komitetu dla budowy pomnika poległych w 1970 r. stoczniowców zrodził się podczas sierpniowego strajku w 1980 r. "Z całej Polski i świata ludzie słali pieniądze na budowę tego pomnika, na zakup materiałów. Ale to stocznia była formalnym dyrektorem zastępczym tej inwestycji, bo nasze stowarzyszenie nie mogłoby tych pieniędzy rozliczyć, lecz my je jako komitet refundowaliśmy" - powiedział Knapiński. Na koncie znajdowało się blisko 7 mln złotych Decyzja o ostatecznym rozwiązaniu komitetu zapadała w sierpniu 1983, a jej oficjalną przyczyną był fakt, że "cel komitetu osiągnięto". "Likwidatorem majątku został Edward Słaby. Z odtajnionych w wolnej Polsce dokumentów, które niedawno odkrył w IPN Henryk Knapiński, wynika, że według stanu na dzień 30 listopada 1982 r. na koncie złotówkowym komitetu znajdowało się blisko 7 mln złotych, a na koncie dewizowym prawie 3 tys. dolarów" - wskazała "Rz". Stowarzyszenie zostało reaktywowane przez część dawnych założycieli komitetu w 2012 r. "Uruchomiono witrynę internetową, wydano książkę - pieniądze są potrzebne na dokończenie pomnika i prace remontowe. Stowarzyszenie chce także odzyskać zagrabione 37 lat temu środki jako odszkodowanie za niezgodne z prawem decyzje o likwidacji" - podaje gazeta. "Środki wypłacono w gotówce" "Ślad po środkach komitetu urywa się w 2000 r. Bank Millennium (spadkobierca banku gdańskiego) odpisał Henrykowi Knapińskiemu, że rachunek komitetu został zamknięty, a "środki wypłacono w gotówce". Komu? W jakiej sumie? Bank nie podał" - podał dziennik. W przywołanej przez "Rz" odpowiedzi na pytania uczestnika strajku z 1980 r., a obecnie posła PO-KO Jerzego Borowczaka, wiceszef MSWiA Paweł Majewski stwierdził m.in. - przywołując wyroki Naczelnego Sądu Administracyjnego - że byli członkowie stowarzyszenia zlikwidowanego w 1983 roku muszą udowodnić "przynależność do Stowarzyszenia w okresie jego działalności przed likwidacją" oraz przedstawić materiały potwierdzające, "iż decyzja o likwidacji podmiotu została wydana bez podstawy prawnej lub z rażącym naruszeniem prawa, co pozbawiło ich praw osobistych". "Dopiero wtedy zaistnieje możliwość podważenia decyzji o likwidacji i zajęciu konta" - czytamy.