Gerald Birgfellner ma problem z udowodnieniem, że Jarosław Kaczyński, zlecający mu z ramienia spółki Srebrna prace dotyczące planowanej budowy wieżowców w stolicy, oszukał go na 1,3 mln euro (taką kwotę podał w zawiadomieniu) - <a href="https://www.rp.pl/Tasmy-z-Nowogrodzkiej/303259910-Watpliwe-honorarium-za-wiezowce-Kaczynskiego.html" target="_blank">czytamy w "Rzeczpospolitej"</a>. "Z uwagi na brak konsekwencji w zeznaniach Gerarda Birgfellnera nie jest możliwe doprecyzowanie, jaka część kwoty mogła stanowić jego honorarium, a jaka mogłaby stanowić zapłatę dla podmiotów współpracujących" - odpowiada "Rz" prok. Mirosława Chyr, zastępująca rzecznika Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Jak zauważa dziennik, austriacki biznesmen twierdzi, że poniósł olbrzymie koszty w związku z inwestycją Srebrna Towers, a jego pełnomocnicy zapewniają, że śledczy dysponują wszelkimi dowodami na przestępstwo. Według "Rzeczpospolitej" nie ma to jednak pokrycia w materiałach postępowania. Mimo upływu półtora miesiąca i żądań prokuratury, by biznesmen okazał dowody - przelewy, wypłaty, opłacone rachunki - Austriak ich nie podaje. "Pan Gerald Birgfellner do chwili obecnej (20.03.2019 r.) nie przedstawił żadnych dokumentów, które miałyby potwierdzać poniesione przez niego koszty" - mówi "Rzeczpospolitej" Łukasz Łapczyński, rzecznik prokuratury, dodając, że biznesmen został wezwany do ich przekazania. "Z przekazanych przez niego (biznesmena - red.) informacji wynika, iż osoby czy podmioty, z którymi miał współpracować w ramach projektu, nie kierowały wobec niego wezwań do zapłaty z tytułu wykonanych prac" - przyznaje prok. Łapczyński, którego cytuje "Rz". "Wszystkie odpowiedzi na pytania padły w trakcie zeznań pana Birgfellnera" - twierdzi mec. Roman Giertych, pełnomocnik Birgfellnera. Deklaruje także, że "chętnie udzieli informacji po przedstawieniu zgody Prokuratury Okręgowej na upublicznianie treści tych zeznań".