Przypomnijmy, że w środę (10 lipca) około północy zaginięcie 5-letniego Dawida Żukowskiego zgłosiła matka chłopca, gdy ojciec nie odwiózł dziecka w umówionym czasie. Z informacji policji wynika, że mężczyzna zabrał Dawida z domu w Grodzisku Mazowieckim około godz. 17.00, a następnie, o godz. 21.00, popełnił samobójstwo, rzucając się pod pociąg. Trzy kilometry dalej znaleziono porzucone auto mężczyzny. Wciąż nie wiadomo, gdzie jest chłopiec. Metody Archiwum X Od czwartku trwa największa w historii polskiej policji akcja poszukiwawcza. Na podstawie zeznań świadków i nagrań z monitoringu funkcjonariusze odtworzyli drogę, którą poruszał się ojciec i dokładnie sprawdzili prawie cztery tysiące hektarów przylegających do niej terenów. Obecnie służby analizują zebrany materiał. "Chodzi o nagrania z monitoringów oraz kamerek samochodowych głównie z trasy, jaką poruszał się mężczyzna, analizę logowania jego telefonu komórkowego, czy naszych ustaleń operacyjnych" - poinformował w rozmowie z "Rzeczpospolitą" rzecznik Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak. "Są to czynności podobne tym, jakie stosują przy badaniu najtrudniejszych spraw policyjne Archiwa X" - zaznaczył. Jak informuje dziennik, policjanci już w pierwszych godzinach po zniknięciu 5-latka odtworzyli całą trasę, jaką poruszał się ojciec chłopca. Był to dystans z Grodziska Mazowieckiego do Warszawy. Tuż po zabraniu syna mężczyzna pojechał w kierunku Okęcia - tam miała logować się jego komórka. Niedługo potem udał się w drogę powrotną. Niezależnie od policyjnych analiz, działania w ramach śledztwa prowadzi prokuratura, która - jak informuje "Rzeczpospolita" - przesłuchała już kilkudziesięciu świadków, w tym członków rodziny, osoby z kręgu znajomych oraz te, które zgłosiły się w sprawie, bo widziały samochód, jakim poruszał się ojciec chłopca. Z informacji "Rzeczpospolitej" wynika też, że hipotezę, według której ojciec mógł sprzedać dziecko, śledczy uznali za nierealną. "Gdyby to zrobił, to nie popełniłby samobójstwa. Po drugie, ktoś z osób postronnych musiałby widzieć chłopca, a dotąd takich pewnych sygnałów brak" - powiedział w rozmowie z dziennikiem jeden z funkcjonariuszy. Portret psychologiczny Jak informuje "Rzeczpospolita", rodzina pięciolatka repatriowała się z Kazachstanu. Małżonkowie byli w separacji. Ojciec chłopca miał stosować w rodzinie przemoc i być uzależniony od hazardu. Gazeta podkreśla, że nieocenioną pomocą w rozwiązaniu zagadkowej i tragicznej sprawy, może być portret psychologiczny ojca chłopca, nad którym pracuje obecnie policyjny profiler. "Pod uwagę bierze przebieg życia mężczyzny, głównie w oparciu o relacje jego bliskich i znajomych, by określić do czego był zdolny, jaki plan rozwiązania konfliktu z żoną mógł powstać w jego głowie, jak mógł zadziałać w stresie, w sytuacji krytycznej. I przede wszystkim, czy mógłby posunąć się do wyrządzenia krzywdy własnemu dziecku" - powiedział "Rzeczpospolitej" jeden z policjantów. "Rzeczpospolita" dotarła również do relacji maszynisty pociągu, pod który w środę o 21.00 rzucił się ojciec chłopca. Mężczyzna miał się nie wahać - stał za słupem przy torach i wtargnął, kiedy pociąg nadjechał. Kluczowy dzień poszukiwań? RMF FM informuje z kolei, że dzisiejszy dzień może okazać się kluczowy w poszukiwaniach 5-letniego Dawida. W ciągu najbliższych godzin policyjni eksperci powinni zakończyć analizę całego zebranego materiału w sprawie zaginięcia chłopca. Prokuratura dementuje informacje o śladach krwi chłopca W poniedziałek wieczorem portal Fakt24.pl a we wtorek gazeta "Fakt" podały, że ze "źródeł zbliżonych do prokuratury" wynika, iż 5-letni Dawid z Grodziska Mazowieckiego nie żyje. Według gazety, miały o tym świadczyć liczne ślady krwi i moczu dziecka w samochodzie jego ojca. Podobne ślady miały też zostać znalezione na ubraniu mężczyzny. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prok. Łukasz Łapczyński, zdementował te doniesienia. "Informacje podane wczoraj wieczorem przez jeden z dzienników nie znajdują odzwierciedlenia w zgromadzonym w toku śledztwa materiale dowodowym. Nieprawdziwa jest informacja o uzyskaniu w toku śledztwa opinii biegłych z zakresu badań DNA, a w szczególności opinii biegłych w zakresie śladów krwawych mającej rzekomo potwierdzać istnienie śladów krwi chłopca na ubraniu mężczyzny" - powiedział prokurator. Jak podkreślił, do tej pory ubrania mężczyzny nie mogły zostać poddane badaniom w kierunku izolacji DNA z przyczyn obiektywnych. Jak dodał, chodzi o stan ubrań związany z okolicznościami zdarzenia, wtargnięciem pod pociąg oraz padającym deszczem podczas oględzin. Prok. Łapczyński zapewnił przy tym, że ubrania ojca Dawida są przygotowywane do badania. Rzecznik prokuratury zaznaczył, że auto mężczyzny zostało poddane skrupulatnym oględzinom w celu uzyskania jak największej ilości materiału dowodowego już na początkowym etapie śledztwa. "Zabezpieczono szereg śladów kryminalistycznych, które aktualnie są badane przez biegłych. Nie dysponujemy jeszcze pełnymi opiniami ze zleconych badań" - dodał. Prokurator oświadczył też, że "nieprawdziwa jest informacja o uzyskaniu opinii wskazującej na obecność moczu dziecka czy to w aucie, czy to na ubraniu mężczyzny". "Ponadto biorąc pod uwagę okoliczności śmierci Pawła Ż. i odniesione przez niego obrażenia, ujawnienie na jego ciele czy ubraniu śladów roślin, ziemi czy innych elementów miejsca zdarzenia jest możliwe, aczkolwiek na tym etapie procesowo niepotwierdzone. W toku śledztwa zlecono szereg opinii. Zlecenie kolejnych będzie zależało od wniosków płynących z opinii bazowych, zleconych na obecnym etapie" - zaznaczył prok. Łapczyński. Policyjny apel Policjanci wciąż apelują do wszystkich, którzy w środę (10 lipca) między godz. 17.00 a godz. 21.00 widzieli Dawida, jego ojca lub szarą skodę fabię o numerze rejestracyjnym WGM 01K9, na trasie między Grodziskiem Mazowieckim a warszawskim Okęciem. Samochód znaleziono, jednak od początku ważna była informacja, którędy mężczyzna jechał i gdzie się zatrzymywał. Wszelkie zgłoszenia, nawet anonimowe, można przekazywać pod nr tel. 22 755 60 10 (-11,-12,-13). Można również telefonować do najbliższej jednostki policji lub pod numer alarmowy 112. 5-letni Dawid był ubrany w szaroniebieską bluzę dresową, niebieskie jeansy oraz niebieskie trampki z obrazkami Zygzaka McQueena (czerwonej wyścigówki z bajki "Auta"). Mężczyzna miał z kolei ubraną czarną kurtkę, granatowe materiałowe spodnie, beżowe wsuwane buty i koszulę polo z jasnym kołnierzykiem.